Czekanie w kolejce, które chorych boli podwójnie

Lekarze alarmują, że z powodu braku pieniędzy oczekiwanie na leczenie bólu jest coraz dłuższe

Publikacja: 06.03.2010 02:36

Czekanie w kolejce, które chorych boli podwójnie

Foto: Fotorzepa, MW Michał Walczak

– Trudno to sobie wyobrazić. Człowiek chce gryźć poduszkę z bólu – opowiada pani Anna, pacjentka z Warszawy, która z zapaleniem nerwu barkowego próbowała dostać się do poradni leczenia bólu.

Mimo że miała na skierowaniu napisane „pilne”, nim dostała się do lekarza, minął tydzień, a ona sama odwiedziła cztery przychodnie. Leki przeciwbólowe nie skutkowały. – Terminy proponowano mi najwcześniej na 15 marca – dodaje. W końcu w jednej z przychodni dostała leki blokujące przepływ informacji o bólu z nerwu do mózgu.

– Najgorsze jest to, że lekarz rodzinny nie ma adresów poradni specjalistycznych. Wypisuje skierowanie i dalej się pacjentem nie zajmuje. Także między przychodniami nie ma przepływu informacji o wolnych miejscach – skarży się pani Anna.

Lekarze przyznają, że z dostaniem się do nich jest problem. – Potrzeby są takie, że nasze przychodnie mogłyby pracować na trzy zmiany – mówi prof. Jan Dobrogowski, prezes Polskiego Towarzystwa Badania Bólu. – Tym, co nas ogranicza, jest kontrakt z NFZ. Nie dostajemy pieniędzy za fizykoterapię czy pomoc psychologa. A połowa naszych pacjentów cierpi na depresję, ból jest odczuciem subiektywnym, które wymaga całościowego podejścia do pacjenta – podkreśla.

Krystyna Płukis, dyrektor Szpitala Zachodniego w Grodzisku Mazowieckim, wylicza, że przychodnia leczenia bólu przynosi około 30-proc. deficyt. – Działa dzięki zaangażowaniu lekarzy. Pani doktor jeździ do pacjentów, którzy nie mogą wyjść z domu. Nie dostaje za to dodatkowych pieniędzy. Nie ma ich też na leczenie akupunkturą czy elektroterapię – zaznacza dyrektor Płukis.

Dlaczego NFZ za to nie płaci? – Staramy się nie rozdrabniać procedur na różne rodzaje działań, tylko płacić za całość leczenia pacjenta – tłumaczy Andrzej Troszyński z biura prasowego Funduszu.

W tej chwili poradni leczenia bólu jest w Polsce około 200. – Jeśli sytuacja się nie poprawi, będą zamykane – ostrzega prof. Dobrogowski.

– Z leczeniem bólu jest u nas wciąż bardzo źle. Nie ma innej metody, by to zmieniać, niż uświadamianie pacjentom, że mogą się domagać leczenia eliminującego ból – mówi dr Teresa Weber z zakładu Anestezjologii i Intensywnej Terapii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.

– Trudno to sobie wyobrazić. Człowiek chce gryźć poduszkę z bólu – opowiada pani Anna, pacjentka z Warszawy, która z zapaleniem nerwu barkowego próbowała dostać się do poradni leczenia bólu.

Mimo że miała na skierowaniu napisane „pilne”, nim dostała się do lekarza, minął tydzień, a ona sama odwiedziła cztery przychodnie. Leki przeciwbólowe nie skutkowały. – Terminy proponowano mi najwcześniej na 15 marca – dodaje. W końcu w jednej z przychodni dostała leki blokujące przepływ informacji o bólu z nerwu do mózgu.

Ochrona zdrowia
Szpitale toną w długach. Czy będą ograniczać liczbę pacjentów?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ochrona zdrowia
Podkomisja Kongresu USA orzekła, co było źródłem pandemii COVID-19 na świecie
Ochrona zdrowia
Rząd ma pomysł na rozładowanie kolejek do lekarzy
Ochrona zdrowia
Alert na porodówkach. „To nie spina się w budżecie praktycznie żadnego ze szpitali”
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Ochrona zdrowia
Pierwsze rodzime zakażenie gorączką zachodniego Nilu? "Wysoce prawdopodobne"