Reklama
Rozwiń
Reklama

Nową grypą zarazili ją w szpitalu

Trzylatkę, która miała przejść badania, położono na sali z dziećmi zakażonymi wirusem A/H1N1

Publikacja: 01.12.2009 02:27

Dziewczynka została zarażona świńską grypą w szpitalu przy ul. Litewskiej w Warszawie

Dziewczynka została zarażona świńską grypą w szpitalu przy ul. Litewskiej w Warszawie

Foto: Rzeczpospolita

Rodzice 3,5-letniej Alinki wczoraj poznali wyniki badań. – Pozytywne, czyli zarażenie wirusem A/H1N1 – mówi „Rz” Wioleta, mama dziewczynki. Razem z dzieckiem spędziła prawie dwa tygodnie w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie, choć miały zostać tam tylko na serię badań.

– Gdy przyjechaliśmy, umiejscowiono nas na oddziale neurologicznym, gdzie jedno z dzieci leżało chore na zapalenie płuc – opowiada matka. – W nocy przywieziono drugie z tą samą chorobą.

Po kilku dniach okazało się, że chory chłopiec z tej sali był zarażony świńską grypą. A Alinka zaczęła gorączkować i miała katar. Jej mama usłyszała od lekarzy, że prawdopodobnie się zaraziła, i że im przykro.

Dziewczynce od razu podano przeciwwirusowy lek tamiflu i pobrano wymazy. Na wyniki trzeba było czekać kilka dni. Oddział został zamknięty. – Pielęgniarka kazała nosić maseczki rodzicom, którzy na tej sali byli z dziećmi – opowiada matka. – Następnego dnia powiedziano, że tego nie musimy robić.

Według relacji rodziców personel także nie miał obowiązku używania masek. – A pojawiali się tam ludzie z innych oddziałów. Przecież mogli zarazić dzieci, które są np. osłabione – zaznacza matka Alinki.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Nie ma objawów, to nie ma badań[/srodtytul]

Dorosłym przebywającym z dziećmi na oddziale oraz tym, którzy już go opuścili, nie wykonano badań na obecność wirusa A/H1N1. Pani Wioleta wychodziła ze szpitala do domu, gdzie mąż opiekował się drugim, młodszym dzieckiem.

– Nie pobrano próbki do wymazu, bo nie mam objawów chorobowych – mówi. – Nawet nie wiedziałam, w jaki sposób mam zabezpieczyć rodzinę, gdybym jednak została zarażona. Ojciec jednego z wypisanych dzieci przyszedł do szpitala i też pytał o takie rzeczy. Poradzono mu, żeby przyszedł dopiero, gdyby dziecko zaczęło gorączkować.

Alinka wczoraj trafiła do izolatki, a jeszcze tego samego dnia wypisano ją do domu. Jest już zdrowa. – Ale na koniec dowiedziałam się, że w szpitalu dostała powikłań po wirusie świńskiej grypy, leczono ją na zapalenie płuc – mówi pani Wioleta.

– To niefrasobliwość albo brak miejsc – tak zarażenie w warszawskim szpitalu komentuje Wiesław Rozbicki, rzecznik stołecznego sanepidu. – Co jakiś czas docierają do nas sygnały, że podobne sytuacje zdarzają się w placówkach służby zdrowia.

Zgodnie z przepisami sanitarnymi chorzy na tę samą chorobę zakaźną powinni trafiać do tej samej sali, by nie zarażać innych pacjentów. – Nie ma przeciwwskazań, by na jednej sali leżało kilkoro dzieci, u których lekarze podejrzewają grypę – tłumaczy Rozbicki. – Natomiast dzieci z innymi dolegliwościami powinny leżeć gdzie indziej.

Reklama
Reklama

[srodtytul]Szpital milczy[/srodtytul]

Dr Jolanta Niścigorska, konsultant ds. chorób zakaźnych w Szczecinie, tego konkretnego przypadku komentować nie chce. Tłumaczy, że przy grypie A/H1N1 powinny obowiązywać takie same reżimy sanitarne jak przy zwykłej grypie sezonowej.

– Grypa jest chorobą wysoce zakaźną i szerzy się we wszystkich skupiskach ludzkich: w przedszkolach, szkołach, także szpitalach. Dlatego najlepiej, by przy jej objawach zostawać w domu – radzi. Zaznacza jednak, że chorobę roznosić mogą nawet osoby, które nie mają objawów.

Dyrekcja warszawskiej placówki była wczoraj dla nas nieuchwytna. Na koniec usłyszeliśmy: – Szpital nie będzie komentował tej sprawy.

– Nie mam pretensji do lekarzy, dobrze się nami zajęli – mówi pani Wioleta. – Ale do dyrekcji – za taką organizację.

Wczoraj działania resortu zdrowia po raz kolejny skrytykował rzecznik praw obywatelskich. – Ludzie umierają, grypa się rozprzestrzenia, nie przedsięwzięto środków, nie przygotowano kraju, służby zdrowia do tej epidemii, o której było wiadomo kilka miesięcy temu – mówił w radiu RMF Janusz Kochanowski.

Reklama
Reklama

[i]Imiona zmieniono na prośbę rodziców [/i]

Rodzice 3,5-letniej Alinki wczoraj poznali wyniki badań. – Pozytywne, czyli zarażenie wirusem A/H1N1 – mówi „Rz” Wioleta, mama dziewczynki. Razem z dzieckiem spędziła prawie dwa tygodnie w Samodzielnym Publicznym Dziecięcym Szpitalu Klinicznym w Warszawie, choć miały zostać tam tylko na serię badań.

– Gdy przyjechaliśmy, umiejscowiono nas na oddziale neurologicznym, gdzie jedno z dzieci leżało chore na zapalenie płuc – opowiada matka. – W nocy przywieziono drugie z tą samą chorobą.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Ochrona zdrowia
Prezes NFZ o finansowaniu ochrony zdrowia: Umowy są opłacane z pełną regularnością
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Ochrona zdrowia
„Zdrowie to znacznie więcej niż pacjent, lekarz i szpital”
Ochrona zdrowia
Szpital w Lublińcu bankrutuje. Powiat chce go wydzierżawić
Ochrona zdrowia
Ministerstwo Zdrowia chce ograniczyć zarobki lekarzy. Znamy propozycje resortu
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Ochrona zdrowia
Młodzi lekarze bez stażu podyplomowego?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama