Od przyszłego roku wejdzie w życie tzw. pakiet kolejkowy i onkologiczny, który – jak obiecuje Ministerstwo Zdrowia – ułatwi pacjentom życie. Jednak obecnie do lekarza dostać się coraz trudniej, kolejki lawinowo rosną i na prawie wszystkie wizyty i badania czeka się dłużej – wynika z raportu NIK, do którego dotarła „Rzeczpospolita". Obraz, jaki się z niego wyłania, jest zatrważający.
– Od lat rządzący wmawiają nam, że jest lepiej, a naprawdę dostępność do leczenia, jego jakość i kolejki stawiają nas w jednym rzędzie z Rumunią czy Bułgarią. Ta ostatnia zaczyna nas nawet wyprzedzać – komentuje lekarz i poseł Bolesław Piecha z PiS.
600 tys. do rehabilitacji
Najciekawsze są ustalenia NIK, który badał wykonanie zeszłorocznego budżetu NFZ dotyczące długości kolejek. Jak się okazuje, wydłużyły się zarówno w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, leczeniu szpitalnym, jak i w przypadku zabiegów rehabilitacyjnych. W zeszłym roku czekaliśmy na nie od kilku do kilkudziesięciu dni dłużej.
Z raportu wynika, że najbardziej wydłużyły się kolejki do tomografii komputerowej, gdzie liczba oczekujących zwiększyła się z 59 tys. osób do 108 tys., czyli o 80 proc. Chętni musieli też dłużej czekać na badanie – bo 43 dni, podczas gdy rok wcześniej 25.
Znacznie dłużej trzeba było czekać także na wizytę u kardiologa – ten czas wydłużył się o dziesięć dni (z 69 do 79). Uzbroić się w cierpliwość musieli pacjenci chcący dostać się do okulisty – tu czas oczekiwania wydłużył się z 32 do 40 dni.