Dwie amerykańskie agencje rządowe: National Institutes of Health i Enviromental Protection Agency, ogłosiły uruchomienie dużego programu badawczego, którego celem jest opracowanie alternatywnego sposobu testowania substancji chemicznych. Alternatywnego do wykorzystywania zwierząt, głównie gryzoni, ginących w laboratoriach dla dobra nauki i człowieka. Mają temu posłużyć wysokoobrotowe zautomatyzowane roboty, które dziennie będą w stanie przeprowadzić tysięce testów. Te same, które zostały skonstruowane na potrzeby badań projektu ludzkiego genomu. Projekt ma potrwać pięć lat. Według dr. Francisa Collinsa z National Institutes of Health może on zrewolucjonizować sposób testowania substancji potencjalnie toksycznych.
– Tradycyjny sposób badań polega na wstrzyknięciu laboratoryjnemu zwierzęciu danej substancji, a następnie obserwowaniu jego reakcji i tkanek pod mikroskopem – tłumaczy dr Collins. W ten sposób uzyskuje się wiele cennych informacji, ale w gruncie rzeczy to długotrwały i kosztowny proces. Poza tym zawsze istnieje ryzyko, że reakcja ludzkiego organizmu będzie inna niż zwierzęcego.
Co 6 sekund według ekologów na całym świecie ginie jedno zwierzę poddawane laboratoryjnym testom
Nowa metoda będzie oparta na wykorzystaniu pojedynczych komórek zwierzęcych i ludzkich hodowanych w laboratorium. Pozwoli na wykonanie dziennie ok. 10 tys. testów cząsteczek, które później mogą się stać składnikami leków. Dla porównania w przypadku badań na gryzoniach to zaledwie 10 – 100 rocznie.
Miłośnicy zwierząt nie będą jednak do końca usatysfakcjonowani. – Nie można z dnia na dzień zabronić wykonywania badań na gryzoniach – uważa dr Elias Zerhouni, dyrektor NIH.