Jeżeli nawet nie za kilka lat, to na pewno już w tym stuleciu słowo „ubój" przejdzie do historii języka. Mięso nie będzie pochodziło z rzeźni, tylko z bioreaktorów. Wołowina, drób, wieprzowina będą produkowane w fabrykach.
Tak zapowiadał w 2012 roku prof. Mark Post z holenderskiego uniwersytetu w Maastricht, podczas kongresu zorganizowanego w Vancouver przez Amerykańskie Stowarzyszenie na rzecz Rozwoju Nauki. Prof. Post wystąpił z wykładem na ten temat także w warszawskim Centrum Nauki Kopernik.
Wyścig do kotleta
W 2000 roku naukowcy z Touro College w Nowym Jorku ogłosili, że uzyskali mięso karpia z komórek pobranych od ryby. Od tamtej pory zgłoszono wiele patentów z tej dziedziny, ale żaden nie znalazł praktycznego zastosowania.
Najbardziej zaawansowani w wyścigu do sztucznego kotleta byli uczeni z uniwersytetów w Eindhoven i Maastricht. O ich postępach informowało brytyjskie czasopismo „Trends in Food Science and Technology". Ich prace zmierzały do uzyskiwania mięsa w bioreaktorach, w których będzie ono rosło ze zwierzęcych komórek macierzystych pobieranych z mięśni szkieletowych dorosłych zwierząt. Komórki będą namnażane i stymulowane elektrycznie, aby powstawały z nich różne mięśnie, a więc rostbefy, udźce, polędwice, a w dalszej perspektywie – podroby.
– Przemysłowe wytwarzanie mięsa rozpocznie się, jeszcze zanim ludzie polecą na Marsa – przekonywał prof. Mark Post podczas wykładu w warszawskim Centrum Nauki Kopernik. – W sklepach spożywczych będzie można kupić hermetycznie zapakowane porcje komórek macierzystych baraniny czy wieprzowiny i w domowym bioreaktorze wyhodować z nich mięso. Nie będzie to trudniejsze od pieczenia chleba w domu. Można będzie uzyskiwać sztuczne mięso zdrowsze od zwierzęcego, wykorzystując substancje sprzyjające metabolizmowi komórek mięśniowych.