Rz: Jaki ma sens poszukiwanie tego, co jest pod farbą? Przecież nie da się tych prac rozdzielić.
Bogumiła Rouba:
Ależ skąd! Oczywiście, że można to zrobić, choć nie zawsze. Muszą być spełnione pewne warunki. Między namalowaniem jednego a drugiego obrazu musi upłynąć dostatecznie dużo czasu, aby ten pod spodem mógł dobrze wyschnąć. Wtedy operacja rozdzielenia ma szanse się udać. W ten sposób mielibyśmy dwa obrazy van Gogha zamiast jednego. W naszej pracowni rozdzielaliśmy już dawne obrazy. Osiągnięcia w rozdzielaniu leżących na sobie malowideł sztalugowych mają koledzy z ASP w Krakowie.
Co skłania naukowców do tak skomplikowanych i zapewne drogich eksperymentów?
Przede wszystkim ciekawość. Wyniki takich badań często poruszają opinię publiczną. Czasami pomagają zweryfikować życiorys artysty czy autentyczność dzieła. Przydatne są szczególnie w przypadkach, kiedy toczy się jakiś spór dotyczący życia artysty. Badania takie mają fundamentalne znaczenie dla konserwatorów sztuki. Dzięki temu, że wiemy, jaka jest wewnętrzna struktura obrazu, jesteśmy w stanie zaplanować i przeprowadzić należycie cały proces konserwatorski. Z tego punktu widzenia takich badań nie sposób przecenić. Właściwie wszystkie najcenniejsze obrazy powinny być w ten sposób poznane.