Chodzi o system Phorm, który pozwala spersonalizować reklamę kierowaną do internautów na podstawie historii przeglądanych stron. Jeśli ktoś czyta w Sieci przepisy kulinarne, dostanie reklamę garnków, do amatora motoryzacji trafią reklamy samochodów czy opon.
[srodtytul]Prawo do prywatności[/srodtytul]
Podwoje technologii proponowanej przez firmę Phorm otworzyli brytyjscy dostawcy Internetu. Pierwsza była dominująca na rynku brytyjskim BT (dawniej British Telecom), w ślad za nią poszli inni, np. Virgin Media czy Talk Talk. Dostawcy Internetu, skuszeni obietnicą zysków przekazywanych z reklamy przez firmę Phorm, współpracowali z nią bez wiedzy i zgody swoich klientów. Ci, korzystając z zasobów Sieci, chcąc nie chcąc ujawniali, jakie mają pasje i zainteresowania. Informacje o ściąganych stronach trafiały z serwerów dostawców za pośrednictwem systemu Phorm do firm, które dzięki temu mogą lepiej namierzyć potencjalnych klientów.
Polakom na szczęście Phorm na razie nie grozi: – Nie mieliśmy kontaktu z firmą Phorm ani propozycji od niej. Mogę zapewnić, że nie śledzimy i nie będziemy śledzić, na jakie strony wchodzą nasi klienci. Takich działań zabrania prawo – powiedział „Rz” rzecznik grupy Telekomunikacji Polskiej Wojciech Jabczyński.
[wyimek]Nawet jeśli internauci sprzeciwią się korzystaniu z systemu Phorm, i tak będą śledzeni[/wyimek]