Poczta Gmail to jedna z najpopularniejszych usług Google'a. Teraz firma zamierza wykorzystać jej powodzenie do promowania kulejącej sieci społecznościowej Google+. Połączenie tych dwóch usług umożliwia m.in. wysyłanie mejli do „znajomych" w kręgach Google+ nawet wówczas, gdy nie znamy ich prawdziwych adresów e-mail.
O zmianach pracownicy Google'a poinformowali na firmowym blogu oraz w listach do użytkowników. Korzystając z Gmaila wystarczy teraz zacząć wpisywać nazwę odbiorcy, a system sam pobierze listę kontaktów z Google+ i podpowie resztę. Według przedstawicieli firmy ma to ułatwić komunikowanie się ze znajomymi. Zdaniem internautów komentujących nowy ruch Google'a ten mechanizm daje nowe możliwości spamerom i stalkerom. Teoretycznie mogą wysyłać listy do zupełnie obcych im osób oraz do takich, które nie dały im prywatnego adresu e-mail.
Google+ to kolejne podejście firmy do sieci społecznościowych. Mimo silnego promowania tej usługi jako „konkurencji dla Facebooka" nie zdobyło większej popularności. Dlatego amerykański gigant internetowy zmienił strategię — zaczął tworzyć profile wszystkim użytkownikom Gmaila. Posiadanie profilu na Google+ jest też niezbędne by m.in. skomentować coś na YouTube, czy wyrazić opinię o pobranych aplikacjach dla Androida w sklepie Play. Teraz firma dodała kolejną funkcję łączącą Google+ z popularną i lubianą usługą — tym razem padło na Gmail.
- To dość kłopotliwe. Widzę w tym echo Google Buzz — komentuje dla agencji Reuters Marc Rotenberg z Electronic Privacy Information Center. Platforma Buzz została uruchomiona na początku 2010 roku i również wykorzystywała dane kontaktów z Gmail. Sieć znajomych tworzona była na podstawie tego z kim najczęściej pisaliśmy. Nieostrożni użytkownicy, którzy nie zdążyli w porę wyłączyć tej funkcji ujawniali światu z kim najczęściej się kontaktowali. W dodatku mobilna wersja usługi upubliczniała informacje o tym, gdzie akurat użytkownik się znajduje.
Buzz wywołało takie oburzenie na naruszenie prywatności użytkowników, że Google musiało w grudniu 2011 roku platformę zamknąć. Wcześniej kilka razy poprawiano Buzz wprowadzając dodatkowe zabezpieczenia prywatności. Ale użytkownicy nie dali się już przekonać.