Jeszcze dwa lata temu na Wzgórzu Orlicz-Dreszera znajdowało się jedno z najstarszych osiedli Gdyni, tzw. „Pekin". Teraz niknie ono w oczach. Co się dzieje?
Osiedle ma niemal tyle lat co Gdynia. Mieszkali tam napływowi robotnicy, którzy budowali miasto. Były to zlokalizowane na prywatnych gruntach biedadomki, baraki, które miały stać tylko na czas budowy Gdyni, a potem zniknąć. Tak się jednak nie stało. Osiedle przetrwało II RP, okupację, komunizm i 25 lat wolnej Polski.
Paradoksalnie to co tymczasowe często zostaje na stałe. Podobnie było z warszawskimi domami, w których mieszkali robotnicy budujący Pałac Kultury. Do dziś stoją na stołecznych Jelonkach. Domki na Wzgórzu są też świadectwem historii. Po co je rozbierać?
Gdyńskie osiedle powstało dużo wcześniej, w latach 20. i 30. To nie były domy z prawdziwego zdarzenia, budowano je z tego, co było pod ręką. Ich standard był dramatycznie niski. Niektóre miały szamba, ścieki z innych płynęły dróżkami, bo nie było tam ulic z prawdziwego zdarzenia. Woda była doprowadzana do domków wężami ogrodowymi. Dym z palenisk był powodem zanieczyszczeń powietrza.
To nie było dobre miejsce do życia. Być może zostałyby rozebrane wcześniej, ale stały one na terenach, które od zawsze były prywatne. Miasto nie miało możliwości interwencji.