A na Ursynowie nie trzeba płacić czynszu – doniosła nam czytelniczka mieszkająca w budynkach spółdzielni Przy Metrze. – Usłyszeliśmy, że do odwołania mamy się wstrzymać z regulowaniem należności za mieszkanie. Ta wiadomość wcale jednak nie ucieszyła pani G., wprost przeciwnie. Tym bardziej że okazuje się, że z decyzją zarządu spółdzielni i zmianami kont wiążą się postępowania komornicze.

Jak się okazało, kłopoty mają i starzy, i nowi członkowie spółdzielni. I ci, którzy mają konta, na które mogą wpłacać czynsz, jaki i ci, od których kolejny miesiąc spółdzielnia pieniędzy nie chce.

Starzy członkowie nie ukrywają niechęci do nowych, bo ich zdaniem to kolejne nieudane inwestycje ciągną ich spółdzielnię na dno. Nowi z kolei w ogóle nie czują się członkami wspólnoty spółdzielczej, „przez którą mają kłopoty”. Są wściekli i rozżaleni, bo formalnie nadal nie są właścicielami mieszkań, za które zapłacili wiele lat temu.

Jednych i drugich, a na dodatek także trzecich (tych, którzy czekają na zakończenie kolejnej opóźnionej budowy) łączy jedno: wszyscy się boją, że odpowiedzą solidarnie za poczynania zarządu spółdzielni własnym majątkiem – czyli mieszkaniami. Pojawiały się nawet głosy o podziale spółdzielni, wyodrębnieniu budynków. Nikt jednak nie chce odejść z cudzymi długami.