Z bloku do domu na zimę

Mokre drewno na opał, niesprawny komin, auto tonące w błocie - koszmar dla mieszczuchów

Publikacja: 18.11.2011 13:54

Grażyna Błaszczak

Grażyna Błaszczak

Foto: ROL

Zawsze z ciekawością słucham, jak mieszczuchy (bez obrazy) zamieniają przed zimą swoje mieszkania w blokach na nowe domy na wsi.

Świeżo upieczeni posiadacze podwórek z radością opowiadają o swoich planach zagospodarowania terenu, ale... wiosną (co zrozumiałe, bo pora roku nie sprzyja robieniu chodników i zakładaniu trawników). Z przejęciem czekają też na jesienne wieczory przy kominku i pierwszą śnieżną zimę na wsi.

Zachwyt nad zmianą miejsca zamieszkania zwykle mija wraz z pierwszym błotem na podwórku, na którym jeszcze nie ma kostki brukowej, a podjazd pod dom został utwardzony tylko pozostałościami z budowy. Kiedy jednak gliniasta ziemia zaczyna wciągać nie tylko obcasy właścicielki domu, ale także koła samochodu, utrudniając wyjazd  z działki bez dodatkowych podkładek, przestaje być sielsko.

Jeśli okazuje się, że nowy komin nie działa i dym z kominka wchodzi do domu, brudząc sadzami nowiutkie ściany, do tego mokre drewno nie chce się palić, choć dostawca obiecywał, że było sezonowane, a na dodatek ani brama garażu, ani wjazdowa, choć sterowane pilotem, nie otwierają się automatycznie, bo na wsi często wyłączają prąd, tęsknota za wygodnym życiem w bloku w mieście staje się coraz większa.

Gdy do tego dzieci mają nieutulony żal, że opuściły swoich miejskich przyjaciół, a ich być albo nie być w towarzystwie zależy od posiadania kierowcy na wyłączność, nowy dom przestaje cieszyć.

Z sentymentem więc jego właściciele wspominają wtedy pana Lutka, który od świtu odgarniał śnieg przed blokiem, i opryskliwą administratorkę, na którą można było nakrzyczeć, gdy brama w garażu podziemnym po raz kolejny miała awarię.

Co robić w takiej sytuacji na wsi? Jak uciec, gdy dom ma obciążoną na lata hipotekę, no i nawet jeden grill dla znajomych się nie odbył? Pierwszej jesieni i zimy, i niestety także wiosny, trzeba zacisnąć zęby i się nie dać. A najlepiej być przygotowanym na to, że łatwo nie będzie.

Grunt to mieć pod ręką telefon do kominiarza i szambiarza (nie tylko wywiezie nieczystości, ale wyciągnie auto z błota, a potem z zaspy)!  Bo kto by się przejmował kałużami do kostek na podwórku, gdy za chwilę będzie wiosna.

Nieruchomości
Obiekty handlowe rosną w mniejszych miastach. Debiutują u nas nowe marki
Nieruchomości
Hiszpański rynek nieruchomości kusi, ale się zmienia. Polacy poprawią rekord?
Nieruchomości
Kupujący mieszkania chcą sobie „zaklepać” najlepsze okazje
Nieruchomości
Wielki park logistyczny w Nowym Modlinie
Nieruchomości
Polacy chcą kupować nieruchomości nie tylko w Hiszpanii