Deficyt budżetowy to bardzo ważna sprawa, wysokość przyszłych emerytur także, podobnie jak długi samorządów i służby zdrowia. I właśnie z powodu trudnej sytuacji finansowej państwa nie stać nas na brak wsparcia dla sektora mieszkaniowego rodzajem ulgi czy innych preferencji, które pozwolą na stabilną sprzedaż mieszkań i rozwój branży budowlanej.
Zysk dla budżetu państwa oczywisty (choć brzmi to banalnie). Przede wszystkim jednak nowa ulga potrzebna jest zwykłym ludziom marzącym o kupnie mieszkania.
W ostatnich dniach resort budownictwa zdradził szczegóły nowego projektu ulgi podatkowej, która miałaby zastąpić od stycznia 2013 r. dogorywającą „Rodzinę na swoim". Z założeń do projektu ustawy wynika, że osoba, która wpłaci pieniądze na wkład własny na nowy lokal w ramach tzw. społecznych grup mieszkaniowych (SGM), odliczy 19 proc. tej kwoty od podatku dochodowego.
Dotyczy to jednak tylko tych, którzy nie ukończyli 35 lat i nie mają mieszkania. Grupy mieszkaniowe byłyby tworzone przez deweloperów lub spółdzielnie. Przystępujące do nich osoby miałyby podpisywać umowy najmu z notarialną gwarancją prawa do własności.
Deweloperom projekt się nie podoba, bo nie chcą ryzykować wynajmu mieszkań. Analitycy rynku nie wierzą, że nowa ulga pomoże sprzedać 50 tys. nowych mieszkań czekających na klientów.