Bank wie o tobie więcej, niż myślisz

Analitycy badający sytuację klientów starających się o kredyty hipoteczne czerpią wiedzę na ich temat z wielu źródeł. Nie są to tylko bankowe arkusze ocen czy tabelki wyznaczające zdolność kredytową.

Publikacja: 15.10.2012 01:05

Grażyna Błaszczak

Grażyna Błaszczak

Foto: Archiwum

Niedawno byłam świadkiem rozmowy w sieciowym sklepie spożywczym na temat odmowy przyznania kredytu hipotecznego. Ekspedientka żaliła się: co z tego, że praca jest, ludzie przychodzą na zakupy, jak poszła fama, że firma bankrutuje, więc ona przez to kredytu dostać nie może.

Otóż sieć sklepów, w której pracuje, ogłosiła upadłość. Wszystkich marketów jednak nie zamknięto, bo do wybranych (m.in. do jej sklepu) miał przyjść tzw. ajent. Kiedy jednak ekspedientka zgłosiła się do banku, usłyszała: pani pracodawca jest w upadłości. Zarobki są wystarczające, ale miejsce zatrudnienia jest na naszej liście jako niestabilne...

Inna historia. Jeden z doradców kredytowych opowiadał, że zgłosiła się do jego biura po kredyt na kupno domu osoba znana z mediów, pracująca w tzw. branży rozrywkowej. Jako VIP szybko dostała dobrą ofertę. Tuż przed podpisaniem umowy bank wycofał się, bo jedna z gazet napisała, że ta osoba pewnie nie będzie mieć przedłużonego kontraktu.

I jeszcze jedna ciekawostka. Znajomy opowiadał historię kolegi, któremu bank odmówił finansowania kupna mieszkania, bo uznał, że jak na blisko 40-latka ma niestabilną sytuację zawodową (choć pracował na etacie). Oficjalnie powiedziano, że mógłby uzyskać połowę wnioskowanej kwoty.

Nieoficjalnie usłyszał, że w jego wieku bycie tzw. skoczkiem, czyli osobą, która w żadnej firmie nie zagrzewa miejsca dłużej niż 1,5 roku, nie ma rodziny i stałych zobowiązań – nie rokuje – według banku – najlepiej. I podobno na portalach nazwisko niedoszłego klienta pojawiało się w kontekście szukania nowej pracy.

Czy przed 2008 rokiem banki też tak dogłębnie badały sytuację kredytobiorców?

Niedawno byłam świadkiem rozmowy w sieciowym sklepie spożywczym na temat odmowy przyznania kredytu hipotecznego. Ekspedientka żaliła się: co z tego, że praca jest, ludzie przychodzą na zakupy, jak poszła fama, że firma bankrutuje, więc ona przez to kredytu dostać nie może.

Otóż sieć sklepów, w której pracuje, ogłosiła upadłość. Wszystkich marketów jednak nie zamknięto, bo do wybranych (m.in. do jej sklepu) miał przyjść tzw. ajent. Kiedy jednak ekspedientka zgłosiła się do banku, usłyszała: pani pracodawca jest w upadłości. Zarobki są wystarczające, ale miejsce zatrudnienia jest na naszej liście jako niestabilne...

Nieruchomości
Mało nowych biur w regionach. Wynik może być najgorszy od niemal 20 lat
Nieruchomości
Dyrektywa budynkowa EPBD. Gra w klasy na półmetku
Nieruchomości
Anna Watkowska: Jesteśmy gotowi, by tworzyć rynek mieszkań dla seniorów
Nieruchomości
Develia chce rosnąć na rynku mieszkaniowym. Przejęcia przyspieszą wzrost
Nieruchomości
Urzędy w nowoczesnych biurowcach. Jakie zapisy chronią takich najemców?