Trudno wynająć obiekt bez znanych dużych marek

Przy wynajmie obiektów handlowych maleje rola hipermarketów i sieci AGD. Zyskują marki odzieżowe.

Publikacja: 19.05.2014 10:05

Bez silnych marek nikt nie rozpoczyna komercjalizacji centrów handlowych. – Do negocjacji zapraszani są w pierwszej kolejności najwięksi operatorzy sektora spożywczego, branży RTV i AGD, dom i ogród, a także rozpoznawalne, sieciowe marki odzieżowe – wylicza Wojciech Cieślak, prezes The Blue Ocean Investment Group.

Jak dodają przedstawiciele CBRE, magnesem, który przyciągnie inne firmy, może się okazać również operator kina czy też klubu fitness.

– W każdym projekcie kluczowy najemca, czyli „kotwica", może być inny. Kiedyś najbardziej pożądany był hipermarket, ale teraz już jest inaczej. Np. w zarządzanym przez nas CH Jantar w Słupsku Real wypowiedział umowę przed terminem i musieliśmy szybko wynająć powierzchnię. Zastąpiliśmy więc Reala trzema mniejszymi sklepami – Intermarche, Decathlonem oraz Media Markt. I – mimo wcześniejszych obaw – wskaźniki odwiedzalności CH są dobre – opowiada Grzegorz Latała z Mayland RE. Dodaje, że zmniejsza się też rola sklepów z elektroniką i sprzętem AGD.

Jak jednak podkreślają przedstawiciele firmy Savills, „kotwica" nadal jest niezbędna dla obiektu handlowego. – Nie ma różnicy, czy budujemy nowoczesną galerię w dużym mieście czy też park handlowy w małej miejscowości. Obiekty bez „kotwic" lub z ich niewystarczającą liczbą pozostają w sferze planów, a ich powstanie jest oddalane w czasie. Ponadto trudno sobie wyobrazić, by w dużym centrum handlowym zabrakło marek Grupy LPP, Inditex, H&M czy C&A. Posiadanie takiej grupy najemców otwiera deweloperowi i agencji komercjalizującej obiekt drogę do rozmów z mniejszymi operatorami – zapewnia Maciej Mędrek, starszy konsultant z działu powierzchni handlowych w Savills.

Sklepy „kotwice" mogą w związku z tym wynegocjować bardzo atrakcyjne warunki finansowe najmu, w tym m.in. czasowe obniżki czynszów czy  partycypację dewelopera w kosztach wykończenia powierzchni.

– Część operatorów nadużywa dziś swojej pozycji negocjacyjnej, co nie pozostaje bez znaczenia dla całego projektu. Zwłaszcza dla tych centrów, które mają powstać w mniejszych miastach. Zbyt duże oczekiwania znanych marek w konsekwencji prowadzą do nieopłacalności biznesowej przedsięwzięcia. W rezultacie cały projekt może w ogóle nie powstać – zauważa Maciej Mędrek.

Aby inwestycja – zazwyczaj finansowana kredytem bankowym – mogła w ogóle ruszyć, wynajmujący powinien się  pochwalić przed bankiem 50–65-procentowym odsetkiem zawartych umów najmu oraz pokaźnym udziałem środków własnych.

– W skrajnych przypadkach banki żądają nawet 70 proc. poziomu najmu obiektu. Jednocześnie deweloperom także zależy, aby jeszcze zanim ruszy budowa, wynajęli jak najwięcej sklepów – tłumaczy Wojciech Cieślak.

Bez silnych marek nikt nie rozpoczyna komercjalizacji centrów handlowych. – Do negocjacji zapraszani są w pierwszej kolejności najwięksi operatorzy sektora spożywczego, branży RTV i AGD, dom i ogród, a także rozpoznawalne, sieciowe marki odzieżowe – wylicza Wojciech Cieślak, prezes The Blue Ocean Investment Group.

Jak dodają przedstawiciele CBRE, magnesem, który przyciągnie inne firmy, może się okazać również operator kina czy też klubu fitness.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Nieruchomości
Czeski inwestor MY Park na zakupach w Polsce
Nieruchomości
Na jakie mieszkania nas stać? Jaki jest wybór lokali na przeciętną kieszeń?
Nieruchomości
Katowice przyciągają coraz więcej firm z branży IT. Czym kusi miasto?
Nieruchomości
Ghelamco Group wykupiło obligacje. Duża ulga dla inwestorów
Materiał Promocyjny
Bank Pekao nagrodzony w konkursie The Drum Awards for Marketing EMEA za działania w Fortnite
Nieruchomości
Przedwiośnie w mieszkaniówce. Duża oferta i stabilizacja cen