Piotr Sawala, prezes Domu Maklerskiego W Investments SA
Dziś jest zdecydowanie dobry czas na kupowanie ziemi rolnej. Jest ona jednym z nielicznych tzw. yielding assets, czyli aktywów generujących zysk z produkcji rolnej oraz dopłat bezpośrednich dystrybuowanych przez Agencję Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w ramach Wspólnej Polityki Rolnej na lata 2013-2020. Zysk ten, w zależności od przyjętego wariantu produkcji oraz warunków popytowo-pogodowych waha się od 5 do nawet 20 proc. w skali roku.
Mniejszą rentownością, ale w połączeniu ze znacznie mniejszym ryzykiem funkcjonowania charakteryzują się obszary objęte tzw. rolnictwem ekstensywnym (ekologicznym), które nadal - bazując w dużej mierze na dopłatach bezpośrednich - pozwalają na osiąganie rentowności na poziomie do 10 proc.
Rolnictwo intensywne pozwala na osiąganie stóp zwrotu nawet przewyższających poziom 20 proc.,ale kosztem znacznie wyższego ryzyka - inwestycji np. w park maszynowy, środki ochrony roślin, nawadnianie itp., w połączeniu z niewiadomą co do poziomu zbiorów oraz cen płodów rolnych.
Odnosząc powyższe dane do tzw. stopy wolnej od ryzyka - np. WIBID 3M, który wynosi niespełna 3 proc. w skali roku - widać, że ziemia rolna, będąca tzw. twardym aktywem, generuje znacząco wyższy zysk niż tzw. bezpieczne aktywa finansowe.
Porównanie ziemi do inwestycji wysokiego ryzyka (akcje, obligacje korporacyjne, wierzytelności) także przynosi interesujące obserwacje. Od momentu dostępności porównywalnych danych (tj. od 2004 r.), ceny ziemi wzrosły o 306,7 proc., co daje około 15,1 proc. w skali roku. Podczas, gdy indeks WIG20 w okresie 10-letnim zanotował wzrost o 38 proc. (3,3 proc. w skali roku) spadając w międzyczasie, w roku 2008 o 48 proc., a w 2011 o 22 proc.