- Jeszcze dziesięć lat temu na sześć największych miast przypadało aż 60 proc. mieszkań, których budowę rozpoczynali deweloperzy w całym kraju. Sytuacja diametralnie się jednak zmieniła – podkreśla Marek Wielgo, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. - Według GUS w ubiegłym roku udział metropolii w budownictwie deweloperskim skurczył się do 33 proc. – wskazuje.
Czytaj więcej
Większość kupujących wieszczy spadek cen mieszkań. Deweloperzy mówią jednak o stabilizacji, choć...
Praca zdalna i nowe preferencje kupujących mieszkania
Marek Wielgo przypomina, że początek obecnej dekady przyniósł wyraźną zmianę preferencji kupujących nowe mieszkania i domy, a w efekcie boom budowlany w wielu powiatowych miasteczkach. - Przyczyniła się do tego w dużym stopniu pandemia COVID-19, która wymusiła pracę zdalną – wyjaśnia. - Jednak kluczowe znaczenie mają ceny mieszkań. W największych miastach stały się one zbyt wysokie dla wielu potencjalnych nabywców – zauważa.
Ekspert zaznacza, że lokalni deweloperzy starają się zaspokoić popyt, co widać w statystykach budowlanych GUS. - W 2021 r. nastąpił wysyp rozpoczynanych inwestycji. Niestety, zapaść na rynku kredytowym w 2022 r. podcięła skrzydła wielu firmom – mówi Wielgo.
Nie wszędzie ich sytuację poprawiło pojawienie się w ofercie banków „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”. – W lokalizacjach podmiejskich mieszkania budują najczęściej małe i średnie firmy, a banki nie paliły się do finansowania ich inwestycji. Najwyraźniej podejście banków się zmieniło, bo w ubiegłym roku mogliśmy obserwować powrót boomu mieszkaniowego za rogatkami największych miast – komentuje ekspert serwisu RynekPierwotny.pl.