Reklama

Oferta mieszkań szybko się odbudowuje. Ale nie popyt

Styczeń na rynku mieszkań upłynął pod znakiem szybkiej odbudowy oferty – wynika z analiz portalu Grupy Morizon-Gratka. Ceny nie rosną, o okazję jest łatwiej.

Publikacja: 07.02.2025 14:14

Rosnącemu wyborowi ofert mieszkań towarzyszy znacznie słabszy wzrost liczby klientów zainteresowanyc

Rosnącemu wyborowi ofert mieszkań towarzyszy znacznie słabszy wzrost liczby klientów zainteresowanych zakupami

Foto: Adobe Stock

aig

Jak mówi Marcin Drogomirecki, ekspert rynku nieruchomości Grupy Morizon-Gratka, rosnąca od wielu miesięcy oferta mieszkań w ostatnich dniach grudnia zaczęła maleć. – Ubyło wtedy ok. 5 proc. ofert sprzedaży mieszkań – podaje Drogomirecki. – Ten odpływ nie był jednak wynikiem nagłego wzrostu liczby transakcji. Okres świąteczno-noworoczny to tradycyjnie czas, w którym spada aktywność zarówno poszukujących, jak i oferentów. Skoro szanse na znalezienie kupca w tym czasie są niewielkie, to wprowadzanie na rynek nowych ofert jak i przedłużanie emisji tych, których czas publikacji właśnie dobiega końca, mija się z celem – wyjaśnia analityk.

Czytaj więcej

Rynek mieszkań zasypany ofertami. Sprzedający muszą poskromić apetyt

Sprzedający wracają na rynek mieszkań

Z analiz eksperta Morizona wynika, że powrót klientów na rynek (i kupujących, i sprzedających) zaczął się w drugim tygodniu stycznia. - Od tego czasu serwisy nieruchomościowe Grupy Morizon-Gratka notują dynamiczny wzrost liczby odwiedzin i wzrost aktywności użytkowników, ale przede wszystkim wzrost liczby publikowanych ofert – podkreśla Marcin Drogomirecki. - Z najnowszej analizy ogłoszeń wynika, że pod koniec stycznia tego roku unikatowych ofert sprzedaży nowych i używanych mieszkań było o 38 proc. więcej niż przed rokiem.

Spośród największych polskich miast największy przyrost ofert rok do roku ekspert Morizona odnotował w Krakowie i w Warszawie - o 75,7 i 74 proc., odpowiednio. O ponad połowę zwiększyła się pula ofert sprzedaży mieszkań we Wrocławiu, a tylko o 14,4 proc. w Gdańsku. 

Czytaj więcej

Jakie nieruchomości mogą najbardziej stanieć? Prognozy pośredników
Reklama
Reklama

Więcej okazji na rynku mieszkań

- Rosnącemu wyborowi ofert mieszkań towarzyszy znacznie słabszy wzrost liczby klientów zainteresowanych zakupami – zaznacza Marcin Drogomirecki. - Dodatkowo, brak presji wywoływanej wzrostami cen, szybkim znikaniem ofert czy kończącym się terminem na złożenie wniosku o preferencyjny kredyt sprawia, że proces poszukiwania, analizowania i porównywania ofert, czyli czas podejmowania przez klientów decyzji zakupowych wydłuża się.

Czytaj więcej

Tomasz Lebiedź: Będą nieruchomości tracące na wartości, ale i takie, które zyskają

To wszystko, jak mówi Marcin Drogomirecki, zaczyna mocniej wpływać na sprzedających. - Każdy kolejny tydzień, miesiąc, kwartał oczekiwania na nabywcę mieszkania przybliża oferentów - właścicieli i deweloperów - do decyzji o korygowaniu cen, zmian w cennikach, wprowadzania rabatów i promocji – mówi ekspert Morizona.

Jak dodaje, na rynku wtórnym dzieje się tak zwłaszcza wtedy, gdy właścicielowi zależy na szybkiej transakcji albo gdy dostrzeże, że w tej samej okolicy, a czasem w tym samym budynku, wystawiane są na sprzedaż podobne lokale - ale taniej.

- O ile w okresie boomu, kiedy mieszkania szybko się sprzedawały i praktycznie każda nowa oferta nieruchomości była wystawiana z wyższą ceną, o tyle dziś, gdy ofert jest dużo, sytuacja zaczęła się odwracać.  Właściciele, którzy mają wiedzę o stanie rynku, a którym zależy na sprzedaży, coraz częściej próbują już na starcie konkurować niższą ceną ofertową – zauważa Drogomirecki. - To przynosi efekt – tańsze mieszkania wyróżniają się, przyciągają uwagę poszukujących i szybciej znajdują nabywców. Na trudniejszym dla sprzedających rynku łatwiej jest znaleźć wymarzone M, ale też upolować cenową okazję.

Czytaj więcej

Tak deweloperzy wyceniali mieszkania w styczniu
Reklama
Reklama

Analityk podkreśla, że korekta cen części mieszkań będących już w ofercie oraz wprowadzenie na rynek nowych ofert lokali z cenami niższymi od dotychczasowych znajduje odzwierciedlenie w wynikach analizy średnich cen ofertowych. – Te w ostatnich miesiącach rosły tylko sporadycznie, a w porównaniu rok do roku notują spadki – mówi Drogomirecki.

Ceny mieszkań w dół

 Wśród 12 analizowanych miast najbardziej – o 3,5 proc. - spadła w ciągu roku średnia cena ofertowa mieszkań oferowanych na rynku wtórnym w Lublinie. Nieco mniejsze spadki – o 3,1 proc. - Morizon odnotował w Poznaniu i w Szczecinie.

- O 2,8 proc. spadła średnia cena mieszkań w Krakowie – mieście, które do niedawna było liderem wzrostów cen – zwraca uwagę Marcin Drogomirecki. Tylko w trzech miastach odnotowane w styczniu ceny były nieco wyższe niż przed rokiem: w Gdańsku o 0,4 proc., we Wrocławiu o 0,7 proc., a w Warszawie o 0,9 proc. - Na tym samym poziomie utrzymała się średnia cena mkw. mieszkań w Białymstoku – wskazuje ekspert Morizona.

Dodaje, że w ujęciu nominalnym mieszkania używane najbardziej staniały w Krakowie -  o 451 zł. W Poznaniu o 354 zł, w Lublinie – o 353 zł. W porównaniu ze styczniem 2024 roku o 155 zł wzrosła średnia cena mkw. mieszkań w Warszawie, o 86 zł we Wrocławiu i o 64 zł w Gdańsku.  

Foto: mat.prasowe

 Kupujących mieszkania jest mniej. Dlaczego?

Marcin Drogomirecki tłumaczy powody osłabienia popytu na mieszkania. - Najczęściej powtarzaną odpowiedzią na pytanie, dlaczego jest mniej klientów, jest ta mówiąca o wysokich stopach procentowych i trudno dostępnych i drogich kredytach – mówi analityk. - To prawda, że o kredyt nie jest dziś łatwo, a wysokość miesięcznej raty może znacznie przewyższać stawkę miesięcznego czynszu za najem podobnego mieszkania. Ale to niejedyny i raczej nie główny powód osłabienia popytu na mieszkania. Osłabienia, a nie załamania – zaznacza, dodając, że w porównaniu z rekordem każdy innych wynik jest słabszy, co nie oznacza, że jest taki zły.

Reklama
Reklama

- Mieszkania dalej się sprzedają, ale nie wszystkie i zdecydowanie nie za każdą cenę – mówi Marcin Drogomirecki.

Ekspert podkreśla, że wyzwaniem dla klientów są dziś przede wszystkim wysokie ceny ofertowe mieszkań, które w ostatnich latach wzrosły bardziej niż wynagrodzenia.

- Wynagrodzenia, choć wzrosły, to w znacznym stopniu są „konsumowane” przez inflację, czyli stale rosnące koszty życia. To nie tylko utrudnia wykazanie się w  banku zdolnością kredytową, ale też wydłuża czas potrzebny na zgromadzenie środków na wymagany wkład własny do kredytu – wyjaśnia Drogomirecki.

Zakup mieszkania dla siebie – na rynku pierwotnym czy wtórnym – wiąże się też często z koniecznością jego wykończenia lub wyremontowania.

Czytaj więcej

Ile płacimy za mieszkania? Czy ceny transakcyjne zaczynają spadać?
Reklama
Reklama

- Przy obecnych poziomach cen materiałów budowlanych i wykończeniowych, sprzętu AGD, mebli oraz robocizny, oznacza to dodatkowe wydatki – minimum kilkadziesiąt tysięcy złotych, a przy większych metrażach nawet ponad stu tysięcy – zwraca uwagę Drogomirecki. - Im wyższy standard i jakość wykończenia i wyposażenia, tym większy koszt. 

Mniej chętnych „na lokowanie kapitału w murach”

Zdaniem eksperta mniejszy popyt to także efekt postępującego odchodzenia od postrzegania mieszkania jako dobra inwestycyjnego. - Kiedy mieszkania systematycznie drożały, a przy tym szybko i korzystnie się wynajmowały, ich zakup w powszechnym przekonaniu był inwestycyjnym pewniakiem – mówi. - Był, bo obserwowane od wielu miesięcy ochłodzenie na rynku najmu, spadek ROI (stopy zwrotu z inwestycji – red.), a także gasnące nadzieje na szybki powrót do wzrostów cen mieszkań, dużo zmieniły. Zainteresowanie lokowaniem kapitału w murach znacząco spadło. Dziś mieszkania kupują głównie klienci, którzy chcą w nich mieszkać. Inwestorów i flipperów, którzy chcą na nich zarobić, wyraźnie ubyło.  

Trzeba też pamiętać, że sporo klientów kupiło mieszkania w 2023 roku, korzystając z „Bezpiecznego kredytu 2 proc.”. - Gdyby nie „Bk 2 proc.” skumulowany popyt z tego krótkiego okresu (program obowiązywał w drugiej połowie 2023 roku – red.) z pewnością byłby rozłożony w czasie – uważa Drogomirecki. - Na rynkach lokalnych istotny wpływ na wielkość popytu ma też sytuacja na rynku pracy, skala napływu i odpływu mieszkańców oraz struktura demograficzna. Większa szansa na znalezienie zatrudnienia i wyższe wynagrodzenie premiuje rynki mieszkaniowe w dużych ośrodkach miejskich.

Czytaj więcej

Rynek mieszkań. Co zamiast dopłat do kredytów

Zdaniem eksperta Morizona dziś trudno uznać, że w najbliższych miesiącach któryś z czynników ograniczających popyt istotnie osłabnie. - Jeżeli w otoczeniu rynkowym nie wydarzy się nic zaskakującego (wybuch epidemii, wojna, rozdawanie taniego kredytu), mieszkań na sprzedaż nadal będzie przybywać szybciej niż chętnych do ich zakupu – prognozuje Drogomirecki. - To powinno sprzyjać dalszej korekcie cen i normalizacji rynku, co oznacza powrót do działania w zgodzie z prawem popytu i podaży.  

Nieruchomości
Rynek mieszkaniowy szuka równowagi
Nieruchomości
Kupić czy wynająć? Może kupić, żeby wynająć?
Nieruchomości
Rola livingu na polskim rynku mieszkaniowym – PRS i akademiki
Nieruchomości
Cenne biurowe metry. Kilka lat na planowanie przeprowadzki
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Nieruchomości
W listopadzie górą deweloperzy. Mniej chętnych na lokale z drugiej ręki
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama