Deweloperzy mocno ostrożni, podaż mieszkań dalej niska

Mimo powracającego popytu i przybliżającej się daty wprowadzenia programu „Bezpieczny kredyt” firmy nie zwiększają podaży lokali. Prawdopodobnie czekają na dowody, że poprawa sytuacji nie jest przejściowa.

Publikacja: 25.05.2023 21:00

Rynek czeka na wejście „Bezpiecznego kredytu” i rozwój sytuacji

Rynek czeka na wejście „Bezpiecznego kredytu” i rozwój sytuacji

Foto: mat. pras.

Według GUS w kwietniu deweloperzy ruszyli z budową prawie 7 tys. mieszkań, o 37 proc. mniej rok do roku i 37 proc. mniej niż w marcu br., który okazał się wyskokiem: pierwszy raz po ośmiu miesiącach firmy zanotowały pięciocyfrowy wynik – 11 tys. – co zaczęło współgrać z danymi mówiącymi o odbiciu sprzedaży i wzmożonych rezerwacjach w związku z nadchodzącym programem „Bezpieczny kredyt”).

Tymczasem 7 tys. lokali to mało nawet na tle chłodniejszej inwestycyjnie II połowy ub.r. Po czterech miesiącach br. liczba mieszkań w uruchomionych projektach sięgnęła 30,4 tys., o 29 proc. mniej niż rok wcześniej.

Nieco lepiej wypadają statystyki pozwoleń. W kwietniu firmy dostały zielone światło na budowę 14,3 tys. lokali. To o 21 proc. mniej niż rok wcześniej, ale 8 proc. więcej niż w marcu i 37 proc. więcej niż średnio w styczniu i lutym. W ciągu czterech miesięcy liczba lokali z pozwoleniami wyniosła 48,5 tys., o 32 proc. mniej niż w bardzo rozgrzanym okresie rok temu.

– Informacje dotyczące sprzedaży nowych mieszkań zaczynają wskazywać na stopniowy, ale systematyczny powrót optymizmu nabywców, jednak dane o podaży sugerują, że deweloperzy podchodzą do sytuacji ze znacznie większą ostrożnością – mówi Agnieszka Mikulska, ekspertka rynku mieszkaniowego w CBRE. – Z perspektywy kwietniowych danych, marcowe ożywienie pod względem liczby rozpoczynanych mieszkań, wydaje się próbą wykorzystania odradzającego się popytu, ale bez przekonania o jego trwałości i charakterze. Deweloperzy mają duże zapasy inwestycji z pozwoleniami na budowę. To, że nie korzystają z nich, może wskazywać, że czekają na wyraźniejsze odbicie popytu bądź korzystniejsze warunki realizacji projektów (stabilizację kosztów budowy, poprawę warunków finansowania) – dodaje. Zdaniem ekspertki część deweloperów może oceniać, że inwestycje zaplanowane wcześniej są niedopasowane do bieżącego popytu.

– Zarówno jeżeli chodzi o przewidywany okres bardziej dynamicznego ożywienia sprzedaży, jak i stabilizacji kosztów budowy często wskazuje się drugą połowę roku. Może okazać się, że wówczas deweloperzy uzyskają dodatkowy impuls do rozpoczynania nowych budów, zwłaszcza jeżeli rosnący popyt wpłynie na istotne obniżenie oferty. Obecnie wielkość całkowitej oferty w odniesieniu do bieżącej sprzedaży w większości lokalizacji nie jest jeszcze niepokojąca, choć potencjalni nabywcy mogą mieć poczucie, że brakuje nowych projektów – podsumowuje Mikulska.

Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl, uznaje kwietniowy wynik za deprymujący.

– Rynek mieszkaniowy pod względem inwestycyjnym jest wyraźnie asekuracyjny, co widać także po mocno kulejącej aktywności inwestorów indywidualnych. Trwa oczekiwanie na wyraźniejsze sygnały rozwoju koniunktury – mówi. – Deweloperzy prawdopodobnie oceniają, że „Bezpieczny kredyt” będzie mieć marginalny wpływ na popyt na rynku pierwotnym. Ostrożność może też wynikać z rozkręcającej się karuzeli wyborczych obietnic, kolejnych wielomiliardowych transferów socjalnych. Tego typu aktywność polityków może co najwyżej utrwalić inflację i wzrosty cen mieszkań, a w konsekwencji oddalić moment koniunkturalnego przesilenia w mieszkaniówce, skutkującego trwałym wzrostem popytu na nowe mieszkania – dodaje.

Karolina Klimaszewska, starsza analityczka w Otodom, przyznaje, że spadek aktywności inwestycyjnej deweloperów może budzić niepokój.

– Firmy nie mogą lub nie chcą istotnie zwiększać podaży, oczekując, aż zmaterializuje się sprzedaż motywowana rządowym programem. Te umowy dojdą do skutku, dopiero kiedy banki przeprocedują wnioski składane w lipcu i sierpniu, czyli na przełomie III i IV kwartału br. Dopiero wtedy, o ile nie nastąpią istotne zmiany w otoczeniu rynku, a popyt utrzyma się na poziomie zbliżonym do obecnego, deweloperzy mogą odważniej podejść do uruchamiania kolejnych inwestycji – mówi Klimaszewska. – Wciąż mamy do czynienia z niewielką nadwyżką pozwoleń wydanych w tym roku (72 tys.) nad wprowadzeniami (53 tys.). To, uwzględniając zapasy z 2022 r., stanowi pewien bufor dla większej aktywności deweloperów w kolejnych miesiącach. Trudno się spodziewać jednak szybkiego powrotu do poziomów notowanych jeszcze na przełomie lat 2021 i 2022 – podsumowuje.

Według GUS w kwietniu deweloperzy ruszyli z budową prawie 7 tys. mieszkań, o 37 proc. mniej rok do roku i 37 proc. mniej niż w marcu br., który okazał się wyskokiem: pierwszy raz po ośmiu miesiącach firmy zanotowały pięciocyfrowy wynik – 11 tys. – co zaczęło współgrać z danymi mówiącymi o odbiciu sprzedaży i wzmożonych rezerwacjach w związku z nadchodzącym programem „Bezpieczny kredyt”).

Tymczasem 7 tys. lokali to mało nawet na tle chłodniejszej inwestycyjnie II połowy ub.r. Po czterech miesiącach br. liczba mieszkań w uruchomionych projektach sięgnęła 30,4 tys., o 29 proc. mniej niż rok wcześniej.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
W kwietniu deweloperzy stracili rezon. Produkcja mieszkań znów w dół
Budownictwo
Słodko-gorzkie wyniki budowlanych liderów
Budownictwo
Mieszkanie+ do wykupu i zaorania. Buda: Zamknę ten temat
Nieruchomości
Deweloperzy poprawili marże
Nieruchomości
Najlepiej opłacani menedżerowie spółek deweloperskich w 2022 r.