Reklama

Polacy lubią kupować nowe mieszkania

Rynek pierwotny oferuje duży wybór małych dwu- i trzypokojowych mieszkań, bo deweloperzy dopasowywali się do preferencji klientów.

Aktualizacja: 09.05.2016 10:03 Publikacja: 09.05.2016 07:38

52-metrowe mieszkanie przy ul. Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Warszawie jest wycenione na 480 tysięcy

52-metrowe mieszkanie przy ul. Jana Nowaka-Jeziorańskiego w Warszawie jest wycenione na 480 tysięcy złotych

Foto: Freedom Nieruchomości

Mieszkaniowy rynek wtórny nieznacznie wygrywa z pierwotnym w ocenie Edyty Krakowiak z Warszawskiej Giełdy Lokali i Nieruchomości (WGLiN). – Nie jest to jednak duża przewaga – zastrzega. – Na rynku deweloperskim w Polsce jest kupowanych ok. 44 proc. mieszkań. To bardzo dużo w porównaniu z innymi krajami europejskimi.

Z analiz WGLiN wynika, że rynek pierwotny wygrywa w dzielnicach peryferyjnych, gdzie powstaje dużo nowych osiedli. – W centrum, gdzie nie ma miejsca na nowe inwestycje, lepiej wypada segment mieszkań z drugiej ręki – wskazuje Edyta Krakowiak. – Nieliczne powstające w śródmieściu projekty są skierowane do zamożnych klientów, których jest niewielu – zauważa.

I dodaje, że rynek pierwotny oferuje duży wybór małych dwu- i trzypokojowych mieszkań, bo deweloperzy dopasowywali się w ostatnich latach do preferencji klientów. – Lokale są budowane w nowoczesnych technologiach. Budynki są po prostu ładne, są windy i miejsca garażowe, a mieszkania mają dobre rozkłady – mówi przedstawicielka WGLiN. – Przede wszystkim jednak wszystko pachnie nowością – podkreśla.

Rynek wtórny zdecydowanie wygrywa z pierwotnym lokalizacją i osiedlową infrastrukturą. – No i bezpieczeństwo transakcji jest nieporównywalnie większe. Widzimy, co kupujemy. Nie ma ryzyka, że deweloper zbankrutuje lub nie wywiąże się z zobowiązań – mówi Edyta Krakowiak.

Z kolei Marcin Jańczuk, ekspert Metrohouse, ocenia, że klienci, którzy poszukują nowych mieszkań, rzadko są zamknięci na rynek wtórny. – Kupując nowy lokal, liczymy jednak na własne, w pełni autorskie aranżacje. Na rynku wtórnym w zasadzie nigdy nie znajdziemy mieszkania, które trafi w nasz gust w stu procentach. Wielu klientów rezygnuje też z zakupów lokali z drugiej ręki, aby dostać dopłaty do nowego mieszkania. Do niedawna umożliwiały to wysokie limity programu „MdM" – wyjaśnia.

Reklama
Reklama

Zdaniem Jańczuka jeśli rynek wtórny w ogóle konkuruje z pierwotnym, to tylko w segmencie mieszkań oddanych w ostatniej dekadzie.

O pozornej konkurencji miedzy rynkami mówi Roksana Lipińska, dyrektor oddziału Freedom Nieruchomości Kraków Stare Miasto. – Tak naprawdę rynki te mocno się uzupełniają, oferując dwa różne produkty dla różnych klientów. Rynek pierwotny wybierają osoby, które chcą od początku do końca zaprojektować własną przestrzeń – mówi Lipińska. – Rynek wtórny jest idealną propozycją dla tych, którym zależy na czasie i szukają lokalu, w którym można od razu zamieszkać. Do starcia dochodzi wtedy, gdy klient szuka okazji. Zależy mu na przykład na konkretnej lokalizacji i analizuje różne oferty – wyjaśnia.

Jarosław Kraiński, dyrektor oddziału Freedom Nieruchomości w Elblągu, ocenia, że przewaga rynku pierwotnego jest widoczna gołym okiem szczególnie w miastach, w których większość zasobów mieszkaniowych pochodzi z lat 60. i 70. ubiegłego wieku. – Przykładem jest Elbląg – do niedawna ponadstutysięczne miasto, które dzisiaj liczy zaledwie nieco ponad 80 tysięcy mieszkańców – mówi Kraiński.

Dodaje, że odbudowywane po wojnie miasta to najczęściej typowe budownictwo socjalistyczne. – Budowane szybko i tanio mieszkania musiały zaspokoić potrzeby tysięcy robotników pracujących w lokalnych fabrykach i ludzi osiedlających się na Ziemiach Odzyskanych – przypomina dyrektor z Freedom Nieruchomości.

Do dziś można znaleźć na rynku czteropokojowe, 54-metrowe mieszkania albo 19-metrowe kawalerki z kuchnią. – Takie budowanie jest dziś nie do pomyślenia. Postęp technologiczny oraz rosnące wymagania klientów zmusiły deweloperów do budowy bloków o coraz wyższym standardzie – podkreśla Jarosław Kraiński. – Nowe technologie, przestrzeń, funkcjonalność, energooszczędność oraz niskie koszty utrzymania, ale też windy i hale garażowe to elementy, których brakuje w większości budynków sprzed 15, 20 czy 40 lat – wskazuje.

I dodaje, że pomimo znacznie wyższych cen na rynku pierwotnym i często gorszej lokalizacji, wybór okazuje się prosty. Pytani o prognozy dla rynku mieszkań eksperci mówią, że do końca roku nie powinno się wiele zmienić. – Nadal będziemy poszukiwać ofert mieszkań, które będą kompromisem pomiędzy ceną, standardem a lokalizacją. – A to można osiągnąć poprzez zakupy na obszarach, które do tej pory nie były zbyt atrakcyjne do prowadzenia inwestycji deweloperskich – zwraca uwagę Marcin Jańczuk. – Są chętni nawet na lokale w odległych częściach miast. Pod znakiem zapytania jest program dostarczania tanich mieszkań przez państwo. Deweloperzy będą chcieli zaproponować podobne produkty. Miejmy nadzieję, że nie ucierpi na tym standard inwestycji. Lokalizacje będą bowiem dalekie od wymarzonych.

Nieruchomości
Rusza rewitalizacja kopalni „Wieczorek”. Powstanie Dzielnica Nowych Technologii
Nieruchomości
PRS. Pierwsze certyfikaty dla Resi4Rent
Nieruchomości
Deweloperzy i długo, długo nic. Kto i gdzie buduje mieszkania w Polsce?
Nieruchomości
Ceny mieszkań nie rosną, ale część klientów wciąż odkłada zakupy
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama