Budowa ogrodzenia czterohektarowej działki obok ulic Boboli i Rostafińskich na terenie Pola Mokotowskiego zaczęła się w czwartek. Przez cały dzień robotnicy, wśród utyskiwań spacerowiczów, wkopali 70 słupków pod płot, który miał odgrodzić od reszty parku działkę Marka Czeredysa. W piątek rano zostały tylko dwa. Resztę nad ranem ktoś powyrywał. Na miejscu pojawili się policjanci zaalarmowani przez robotników.
– Kwestią, czy to ogrodzenie było budowane legalnie, zajmie się nadzór budowlany i to on może ewentualnie pociągnąć właściciela działki do odpowiedzialności – mówi Anna Oleksiuk z mokotowskiej komendy rejonowej.
– Faktem jest natomiast, że ewidentnie słupki znajdowały się na terenie prywatnym i należały do właściciela działki, więc doszło do uszkodzenia mienia. Prawdopodobnie w tym kierunku pójdzie nasze postępowanie.
W piątkowy ranek na Polu Mokotowskim pojawił się też pracownik Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Robotnicy nawet go nie zauważyli i spokojnie pracowali dalej. – Był na miejscu i sporządził protokół – mówi Andrzej Kłosowski, dyrektor PINB.
Na tej podstawie PINB wydał nakaz zaprzestania robót, tym samym uznając działania inwestora za samowolę budowlaną. Od czwartku zarówno władze Mokotowa, jak i Warszawy oraz Mazowsza zgodnie twierdziły to samo, jednak dopiero gdy w piątkowe popołudnie PINB dostarczył właścicielowi postanowienie na piśmie, prace zostały ostatecznie przerwane.