Zagłębiem loftów jest Łódź, Śląsk czy Warszawa. Ale takie inwestycje pojawiają się też w innych miastach – choćby Arkada Park w Bydgoszczy. Tam Arkada Invest wybudowała osiedle nad rzeką Brdą, w samym centrum miasta. Deweloper wykorzystał stary budynek z XX-lecia międzywojennego, który był pierwotnie magazynem wojskowym, a potem – wojskową pralnią. Obok postawił tradycyjny budynek mieszkaniowy, oba żyją w pełnej symbiozie.
– Obecność budynku zabytkowego przyciągnęła do inwestycji wielu klientów. Stare budynki mają swój urok. To coś niepowtarzalnego, czego nie wytworzą nowocześni architekci. Z kolei klienci, którzy zamieszkali w loftach, mają nowoczesną infrastrukturę osiedla – garaże podziemne, ogrodzenie, monitoring i przestrzeń z bardzo duża ilością zieleni – zauważa Bożena Wawrzkowicz, prezes Arkada Park Żupy i architekt, współautor projektu.
Na całym osiedlu może zamieszkać 96 rodzin, w loftach jest dziewięć apartamentów i jedno maleńkie studio, przeznaczone na pracownię plastyczną.
– Pani architekt, która wykonała aranżację wnętrz tych budynków, zakochała się w loftach tak mocno, że kupiła studio w tym budynku – zdradza Bożena Wawrzkowicz.
Cena w loftach z reguły znacznie przewyższa cenę okolicznych mieszkań. Klient płaci z jednej strony za oryginalność, za swoisty snobizm, z drugiej – za kosztowną rewitalizację. W żyrardowskich loftach metr kwadratowy kosztuje około 7000 zł, a w penthouse’ach – 10 000 zł. Deweloper przekonuje, że to wcale nie jest drogo.
– Skoro w każdym mieszkaniu jest antresola, nabywca dostaje około 40% powierzchni za darmo. Jeśli cenę podzielimy nie na 50 metrów kwadratowych, lecz na 75 metrów – okazuje się, że sprzedajemy lofty po 5000 zł za metr, a to cena konkurencyjna dla cen mieszkań w Warszawie i okolicy. Licząc samą powierzchnię parteru – to taniej niż w Warszawie, ale drożej niż w Żyrardowie – przekonuje Zygmunt Stępiński.
Bardziej bezpośredni jest prezes firmy Juvenes, która wstępnie wycenia metr kwadratowy w warszawskich loftach na ok. 10 000 zł.
– Ponieważ rynek loftów w Warszawie jeszcze się nie wytworzył, a jednocześnie istnieje wzrastające zapotrzebowanie na podobne obiekty, można oczekiwać, że ceny takich nieruchomości będą wysokie, tworząc oddzielny segment rynku nieruchomości mieszkalnych. Rynek ten nie będzie bezpośrednio powiązany z rynkiem typowych mieszkań, ale raczej będzie dążył do poziomów cenowych luksusowych apartamentów – mówi wprost Rafał Szczepański.
Kto kupuje mieszkanie w lofcie? Mówi się, że w Loftach de Girarda chce kupić mieszkanie Justyna Steczkowska, pasjonatka fotografii, która chce przeznaczyć je na pracownię fotograficzną.
– To jest produkt dla kogoś, kto chce czegoś innego, niestandardowego. Lofty mają charakterystyczne wysokie okna, bardzo wysokie pomieszczenia. Wśród zainteresowanych jest spora grupa artystów, którzy są wyczuleni na formę, a w loftach ona odstaje od typowej formy mieszkaniowej. Ale to też jest miejsce dla przeciętnego człowieka, któremu podoba się taka estetyka. Jest to produkt dla wszystkich, choć przeważają młodsi klienci, w wieku do 40 lat – opisuje Agnieszka Górkiewicz.
Lofty urzekają przestrzenią, oryginalnością, pięknem wykończenia i aranżacji wnętrz. Ale ich ceny wskazują, że nie jest to mieszkanie ani dla przeciętnego Kowalskiego, ani dla początkującego artysty.
– W Nowym Jorku i Londynie rzeczywiście lofty były okazją, by pokazać – ja jestem inny i chcę się wyróżnić. Najpierw były to najtańsze mieszkania, szybko stały się najdroższe. W Polsce środowisko artystyczne jest znacznie mniejsze, ludzie wykazują mniejszą gotowość do mieszkania w starych budynkach. Pewnie wynika to z ich dotychczasowego doświadczenia, dlatego raczej dążą do tego, by mieszkać w nowym budownictwie – mówi Paweł Grząbka.
Do tej pory sporą grupę nabywców stanowili inwestorzy zagraniczni. Obok aktorów, prezenterów, trendsetterów i przedstawicieli wolnych zawodów loftami mogą być zainteresowani bogaci biznesmeni i bardziej zamożna klasa średnia.
– Zainteresowanie przestrzeniami loftowymi jest coraz większe wśród firm pragnących kreować niebanalny wizerunek, czego przykładem są np. agencje PR. Popyt na lofty uzupełniają osoby i firmy pragnące stworzyć w nich knajpy, sklepy i biura odbiegające od typowego wizerunku szklano-betonowych centrów miast i galerii handlowych – wylicza Rafał Szczepański.
To gdzie jest ten czar loftów?
– Deweloperzy maksymalnie umiejętnie wykorzystują marketing. Interes jest jeden – kupić niedrogi obiekt w dobrej lokalizacji, za nieduże pieniądze go wyremontować i stosunkowo drogo sprzedać. Ale taka jest logika rynku – zauważa Przemo Łukasik.
– Lofty to w dużym stopniu moda wykreowana przez deweloperów. Jeśli ktoś lubi stare, historyczne budynki, loft jest najlepszą opcją. Ale powinien być to wyjątkowy projekt, na małą skalę – dodaje Paweł Grząbka.
Początkowo zainteresowanie loftami było ogromne. Ale przyszedł kryzys. A w kryzysie ekstrawagancja może nie sprzedawać się najlepiej.
– Lofty nie sprzedają się teraz tak, jak wszyscy zakładali, że będą się sprzedawać. Z moich informacji wynika, że lofty w Gliwicach sprzedały się w 50% na pniu. Inwestorzy, głównie zagraniczni, podpisali umowy rezerwacyjne. Ale gdy przyszedł kryzys, robili wszystko, by się z nich wycofać. Inwestycja jest w dobrym miejscu, bardzo dobrze wykonana, z wykorzystaniem dobrych materiałów, pod nadzorem konserwatorskim, a mimo to nie ma popularności – narzeka Przemo Łukasik.
Nie lepiej jest z rewitalizacją bytomskiego Szybu Krystyna, nad którą pracuje Medusa Group. To piękny, XIX-wieczny zabytek zbudowany przy kopalni węgla kamiennego „Szombierki”.
– Zaproponowaliśmy centrum rehabilitacyjno-sportowe (siłownia, odnowa biologiczna, taniec, sale ogólnego użytku, gdzie może być joga czy mały balet dla dzieci), z dobudowanym obok hotelem. Niestety, nie znalazł się operator zainteresowany funkcją hotelową, trudno było zainteresować kogoś funkcją sportową. Szukamy więc nowych pomysłów na ten obiekt wspólnie z inwestorem – opowiada Przemo Łukasik.
Założyciel Medusa Group mówi głośno o czymś, do czego inni raczej nie chcą się przyznawać.
– Zwykle to nie jest prawda, że lofty świetnie się sprzedają. Zupełnie tego nie widzę w obecnej sytuacji na rynku. Sprzedaje się dobrze elitarność i wyjątkowość – a takich projektów, do tego dobrze przygotowanych, jest bardzo mało. Zainteresowanie deweloperów loftami może być efektem zbyt dobrej koniunktury dwa, trzy lata temu. Teraz takie firmy mają problem z ich sprzedażą. Są lokalne firmy deweloperskie sprzedające w jednym miejscu nowe mieszkania i lofty, więc mieszkania dobrze się sprzedają, a lotfy cały czas czekają na właścicieli – nie pozostawia złudzeń Paweł Grząbka.
Lofty to ekskluzywna nisza. Deweloperzy mają nadzieję, że wraz z poprawą sytuacji na rynku mieszkaniowym coraz więcej osób będzie się decydowało na mieszkanie z fantazją, nawet jeśli będzie musiało do niego dołożyć trochę więcej niż do zwykłego lokum.
– Obecnie zainteresowanie zakupem mieszkania w loftach nie jest tak duże, jak dwa, trzy lata temu. Nie wynika to jednak z faktu, że lofty nagle przestały być w Polsce popularne. W efekcie ogólnoświatowego kryzysu również w naszym kraju kupujący przestali inwestować w zakup jakichkolwiek nieruchomości. Biorąc pod uwagę fakt, że na rynku nieruchomości widoczna jest poprawa, należy się spodziewać, że sprzedaż mieszkań w loftach również wzrośnie, tym bardziej że ponownie pojawia się więcej pytań dotyczących tego typu mieszkań – kończy optymistycznie Agnieszka Górkiewicz.