W Warszawie powodzi nie było.
Jednak strach, że tu też wielka fala może przerwać wały i zalać pobliskie osiedla, wpłynął na rynek nieruchomości. W deweloperskich biurach sprzedaży handlowców nie dziwiły pytania o ryzyko zalania terenów w Wawrze czy na Białołęce.
Zarówno od klientów, którzy już wybrali mieszkania, jak i od tych poszukujących ofert. Raczej cierpliwie tłumaczyli, że skoro pozwolenie na budowę jest, to teren zalewowy być nie może. To jednak mało trafny argument, jak – niestety – przekonali się mieszkańcy wielu osiedli w kraju.
Jeden z deweloperów budujący osiedle w Wawrze, aby uspokoić swoich klientów, zamieścił nawet na stronie internetowej informację o geomorficznym położeniu terenu, na którym buduje – czyli ile metrów nad poziomem zero Wisły znajdzie się osiedle.
Urzędniczka podwarszawskiej gminy miała z kolei bardzo dociekliwego interesanta, który – będąc przed finalizacją umowy kupna działki – szczegółowo analizował stare plany zagospodarowania, aby się upewnić, czy tereny, które wybrał, nie były kiedyś oznaczone jako zalewowe.