Okres, kiedy wypadało mieć siedzibę w szklanym wieżowcu, mamy już dawno za sobą. Okna na 20. piętrze nie są już, jak kiedyś, wyznacznikami prestiżu. Wprawdzie wciąż mają one duże grono zwolenników, ale systematycznie rośnie również liczba firm, które chcą mieć siedzibę z duszą. Widok na Pałac Kultury z góry mniej się dla nich liczy.
Biura w kamienicach lub innych w starych odrestaurowanych budynkach, na przykład po XIX-wiecznym browarze, są więc na topie. Pod warunkiem jednak, że uda się w odrestaurowanym budynku połączyć nowoczesność z historią. Co wbrew pozorom nie jest takie proste. Historia historią, ale wnętrze musi być przystosowane do współczesnych realiów. Nie zawsze godzą się na to wojewódzcy konserwatorzy zabytków. Dla wielu z nich zachowanie walorów zabytkowych nieruchomości jest najważniejsze. Nie ma przy tym znaczenia, że jeżeli nie pójdą na rękę inwestorowi, to zrezygnuje on z odrestaurowania budynku i dalej będzie on popadał w ruinę. Jest to jeden z powodów, dla których biur w zabytkowych budynkach jest wciąż mało.
Znane są też przypadki bankructw inwestorów, których przerosły piętrzące się trudności z formalnościami i kosztami związanymi z remontem.
Wbrew pozorom, trudniej jest czasami odrestaurować zrujnowaną kamienicę, aniżeli wybudować nowoczesny budynek biurowy. Wymogi stawiane przez konserwatorów są bowiem bardzo wyśrubowane. Do tego dochodzą jeszcze potencjalne kary finansowe, które mogą oni nakładać, jeżeli nie spodobają się im poczynania inwestorów na budowie.
Sporym mankamentem może być ograniczona liczba miejsc postojowych dla samochodów pracowników i klientów.