- Limity cen pozwalające ubiegać się o kredyt z dopłatą od państwa bardzo spadły na początku października br. Dodatkowo stawki są znacznie niższe na rynku wtórnym niż na rynku pierwotnym. W Warszawie np. ceny nowych mieszkań nie mogą przekraczać 6435 zł za mkw., a lokali używanych – 5148 zł. W Krakowie jest to odpowiednio 4587 i 3670 zł, a we Wrocławiu – 5002 i 4001 zł. Czy nowe limity w „Rodzinie..." wymusiły obniżki cen na sprzedających używane mieszkania?
- Z analiz Polskiej Federacji Rynku Nieruchomości (PFRN) wynika, że lokali spełniających zaostrzone kryteria programu w ogóle brakuje. – Tylko 16 proc. pośredników stwierdziło, że większość mieszkań na ich rynku lokalnym spełnia wymagania RNS – podaje Olimpia Bronowicka, rzecznik PFRN. Natomiast 68 proc. pośredników uważa, że tylko nieliczne oferty mieszą się w nowej „Rodzinie...".
- Takie oferty znajdziemy na rynku pierwotnym, ale nie ma na nie chętnych. Przyczyną są niskie dochody młodych rodzin, a tym samym mała zdolność kredytowa – twierdzi Tadeusz Brzdęk, pośrednik z Ciechocinka.
- Według Bożeny Siedleckiej i Michała Melibrudy, pośredników z Gdańska, w cenach, które pozwalają na dopłaty, znajdziemy mało atrakcyjne lokale. – Są to mieszkania albo na peryferiach, albo w stanie kompletnej ruiny – twierdzą pośrednicy. Ich opinie potwierdza Barbara Urbanowicz, pośredniczka z Koszalina. – Takie lokale można kupić na wsi pod Koszalinem. Stanowią jednak niewielki procent transakcji – ocenia pośredniczka.
- Krzysztof Jędrzejak, pośrednik z Krakowa, zauważa z kolei, że można znaleźć domy, które spełniają kryteria RNS, ale jest to oferta dla klientów mających zapewnione finansowanie na poziomie m.in. 500 tys. zł.