- Na tle Unii Europejskiej nominalne opłaty za media dla polskich gospodarstw domowych nie są wysokie. Zupełnie innych wniosków dostarcza porównanie opłat z uwzględnieniem różnic w poziomie cen i wynagrodzeń pomiędzy poszczególnymi krajami - podkreśla Jarosław Mikołaj Skoczeń z firmy Emmerson, pośredniczącej w obrocie nieruchomościami. - Prowadzi ono do wniosku, że rachunki za media są bardzo dużym obciążeniem dla polskich rodzin.

Z analiz Emmersona wynika, że polskie gospodarstwa domowe płacą stosunkowo niewiele za energię elektryczną oraz gaz na tle pozostałych krajów Unii Europejskiej.

- Przeliczony na unijną walutę całkowity koszt zakupu 100 kWh energii elektrycznej wynosi w naszym kraju 15,3 euro, podczas gdy średnia dla całej wspólnoty wynosi 19,7 euro. W przypadku gazu Polacy płacą 5,8 euro przy średniej unijnej 7,2 euro - podaje Skoczeń.

Emmerson porównuje ceny energii elektrycznej oraz gazu z uwzględnieniem tzw. standardu siły nabywczej (z ang. Purchasing Power Standard, PPS) - Standard siły nabywczej to sztuczna "waluta", której jednostka pozwala na zakup sztywno ustalonego koszyka towarów i usług w różnych krajach w tym samym czasie. Dzięki niej wyeliminowane zostają różnice pomiędzy krajami w zakresie cen, a samo porównywanie krajów nabiera realnego uzasadnienia - tłumaczy Jarosław Mikołaj Skoczeń.

Podkreśla, że po uwzględnieniu standardu siły nabywczej rachunki za media w Polsce stają się jedynymi z najwyższych w całej Unii Europejskiej.

- Wyrażony w PPS koszt energii elektrycznej w naszym kraju wynosi 25,9 przy średniej dla całej Unii Europejskiej 19,7. Dla porównania - w Wielkiej Brytanii zakup energii elektrycznej jest tańszy o 40 proc., a we Francji nawet o 50 proc. w porównaniu do Polski - podaje Skoczeń. - Nawet w sąsiadujących z nami Czechach zbliżony koszt prądu w euro przekłada się na o prawie 20 proc. niższą cenę po uwzględnieniu standardu siły nabywczej - dodaje.

Analogicznych wniosków dostarcza porównanie cen gazu. - Faktyczny koszt z tego tytułu dla polskiego gospodarstwa domowego jest o ponad 30 proc. wyższy niż wynosi średnia unijna i aż o 80 proc. wyższy niż w Wielkiej Brytanii - podaje Emmerson.