W mediach o wycince drzew długo mówiło się najczęściej wtedy, gdy dzięki „życzliwemu" sąsiadowi urząd wlepiał karę w wysokości 100 tys. złotych właścicielowi posesji, który nielegalnie pozbył się rośliny. Za każdym razem, kiedy słyszałam kolejną taką historię, zastanawiam się, jaki jest w tym sens. Przyznaję ochrona drzew jest ważna, nawet bardzo. Nikt nie chce mieszkać na betonowej pustyni. Kara musi być więc dotkliwa, by nikomu nie przyszło do głowy pozbywać się hurtowo drzew. Ale opłata nie może być rujnująca.
Problem dotarł w końcu do Trybunału Konstytucyjnego, który nie pozostawił suchej nitki na przepisach ustawy o ochronie przyrody dotyczących tego typu kar. Przy okazji Trybunał je uchylił. Dzięki temu doczekaliśmy się zmian w przepisach. Na wyroku skorzystali wszyscy – nie tylko właściciele prywatnych posesji, ale i deweloperzy czy inne firmy. Teoretycznie jest lepiej. Obecnie bowiem nie wiek drzewa decyduje o tym, czy na wycinkę potrzebne jest zezwolenie, lecz obwód pnia na wysokości 5 cm. Zezwolenie nie jest potrzebne, jeżeli nie przekroczy on 25 cm. Obwód topoli, wierzby, kasztanowca zwyczajnego, klonu jesionolistnego i srebrzystego, robinii akacjowej oraz platanu klonolistnego nie może przekroczyć 35 cm.
Bez zgody można wyciąć gatunek drzewa uznany przez ministra środowiska za inwazyjny. Za legalną wycinkę, tak jak wcześniej, nie płacą prywatni właściciele. Natomiast firmom obniżono opłaty. Znacznie też obniżyły się kary za nielegalną wycinkę. Teraz wynoszą one dwukrotność, a nie trzykrotność opłaty za zezwolenie za wycinkę. A osoby niemajętne mogą zwrócić się do gminy o obniżenie kary. Przepisy przewidują również możliwość odstąpienia od wymierzenia opłaty za nielegalną wycinkę osobom, które wycięły drzewo, będąc w stanie wyższej konieczności – np. gdy zagrażało ono życiu. Chodzi o przypadki połamanych przez wichury czy burzę roślin. I kiedy wydało się, że takie zasady będą obowiązywać przez kolejnych kilka lat, Ministerstwo Środowiska przygotowało niezłą niespodziankę.
Okazało się, że pracuje nad kolejnym projektem zmian do ustawy o ochronie przyrody i chce przy okazji zająć się zasadami wycinki drzew. Początkowo lansowało pomysł, by to gminy decydowały, czy wycinka drzew powinna być objęta zezwoleniami, oraz o wysokości opłat z tego tytułu i kar.
Taka propozycja podoba się przede wszystkim gminom. Deklarowały, że będą na pewno stosować taryfę ulgową dla inwestorów i są w stanie stworzyć dużo sprawniejszy, mniej biurokratyczny oraz tańszy system. Niektóre twierdziły, że zrezygnują z zezwoleń i całej towarzyszącej im biurokracji. Co ciekawe, inwestorzy podchodzili do tego pomysłu bardzo sceptycznie. Obawiali się zaporowych stawek opłat za wycinkę i że urzędnicy będą ich różnie traktować. Ale długo przy tym pomyśle Ministerstwo Środowiska nie trwało. Wprawdzie nadal chce, by to gminy decydowały o wycince, ale od zasady ma być szereg wyjątków.