Sprzedaż i produkcja mieszkań dalej w dół – tak prognozują deweloperzy

Branżowa organizacja spodziewa się ograniczenia podaży, szczególnie w segmencie popularnym. Gotówka królem.

Publikacja: 10.01.2023 13:55

Sprzedaż i produkcja mieszkań dalej w dół – tak prognozują deweloperzy

Foto: materiały prasowe

2022 r. upłynął pod znakiem mocnej redukcji sprzedaży mieszkań w całej Polsce i choć od wakacji sytuacja nieco się poprawia, a grudzień – według Otodom Analytics był drugim pod względem sprzedaży miesiącem – to Polski Związek Firm Deweloperskich spodziewa się trudnego 2023 r. Głównym hamulcowym pozostaje sytuacja na rynku pożyczek mieszkaniowych i niska zdolność kredytowa potencjalnych nabywców.

- W nowy rok wchodzimy w pesymistycznych nastrojach. Lekką nadzieję daje zapowiadany przez resort rozwoju program mieszkaniowy oraz niedawna deklaracja Komisji Nadzoru Finansowego dotycząca poluzowania sposobu obliczania zdolności kredytowej. Czekamy jednak na konkrety. Te czynniki mogą złagodzić, ale nie wyeliminować dalszy spadek sprzedaży – zaznaczył Patryk Kozierkiewicz, ekspert PZFD. Zmianę trendu zapewniłoby obniżenie stóp procentowych, co wydaje się nierealne w obliczu wysokiej inflacji w perspektywie 2023 r.

Organizacja wieszczy dalsze cięcie inwestycji mieszkaniowych w odpowiedzi na spadek popytu i sprzedaży. - Decyzja o wstrzymaniu nowych projektów jest naturalną odpowiedzią inwestorów na obniżone zainteresowanie kupujących. Uruchamianie nowych inwestycji w obliczu niskiego zainteresowania nabywców, wzrostu kosztów materiałów budowlanych i robocizny, trudności w pozyskiwaniu finansowania oraz ewentualnych wysokich kosztów obsługi długu jest po prostu zbyt ryzykowne, w szczególności dla mniejszych rynkowych graczy – powiedział Kozierkiewicz.

Czytaj więcej

Deweloperze, sprawdź swoje umowy. Nadciąga UOKiK

W 2022 r. liczba mieszkań w odpalonych inwestycjach skurczyła się – według danych GUS – o ponad 30 proc., ze 166 tys. do około 116 tys. W tym roku oczekiwana jest jeszcze mocniejsza redukcja, do 70–80 tys. lokali. Z ankiety przeprowadzonej przez PZFD wśród części członków wynika, że niemal wszyscy respondenci przykręcą kurek, 48 proc. z nich o ponad połowę. - Tak radykalne ograniczenie liczby projektów deweloperskich odbije się na całej gospodarce. Potencjalny spadek zatrudnienia zostanie zaobserwowany zarówno u samych deweloperów jak i w branżach ściśle powiązanych – wskazał Kozierkiewicz.

PZFD spodziewa się, że deweloperzy w najbliższym czasie będą stawiać na budowę w dobrych lokalizacjach, głównie z myślą o nabywcach gotówkowych i rynku najmu. Trzymać się będzie rynek premium, jego udział wzrośnie do nawet kilkunastu procent z powodu zaciągnięcia hamulców w segmencie popularnym. Projekty w miejscach gorzej skomunikowanych, na obrzeżach, mogą być zbyt ryzykowne, a więc ich start zostanie odłożony do czasu poprawy koniunktury.

- Celem utrzymania konkurencyjności swoich projektów i minimalizacji wpływu kosztów materiałów budowlanych, deweloperzy będą ograniczać liczbę kosztochłonnych rozwiązań, szczególnie tych o niskim walorze użytkowym. Efekt ten będzie jednak widoczny najwcześniej w końcówce roku, gdy inwestorzy konsumować będą pierwsze pozwolenia na budowę, o które wnioskowali w czasie dekoniunktury, mając pełny obraz rynkowej sytuacji i świadomość konieczności cięcia kosztów – powiedział Kozierkiewicz. - Trendem będzie również projektowanie większej liczby mieszkań o mniejszej powierzchni, a zarazem większym potencjale sprzedażowym - oczywiście z uwzględnieniem rozwiązań projektowych takich jak minimalna liczba miejsc postojowych - dodał.

PZFD prognozuje stabilizację cen mieszkań z lekkimi odchyleniami uwzględniającymi specyfikę danego sektora. Za wcześnie, by można było mówić o polu do obniżek cen we wprowadzanych inwestycjach, przede wszystkim z uwagi na koszty produkcyjne, koszty pracy oraz ewentualnej obsługi długu. Dużo będzie zależeć od rodzaju oraz lokalizacji projektu – wskazał Kozierkiewicz.

Zdaniem eksperta, ewentualne przeceny, o których głośno w mediach, dotyczyć będą raczej jednostkowych projektów w przeciętnych lokalizacjach, położonych na obrzeżach miast i posiadających słabe połączenia komunikacyjne. - Prawdopodobieństwo obniżki będzie też dużo większe w przypadku dużych mieszkań, których sprzedaż jest szczególnie utrudniona w obliczu niskiej zdolności kredytowej Polaków. Naturalnie tańsze mogą okazać się również mieszkania z rynku wtórnego, w starych blokach z czasów PRL czy kamienicach, które okazały się szczególnie podatne na ostatnie wzrosty cen energii – co znajduje swoje odzwierciedlenie w wysokości czynszów – podsumował Kozierkiewicz.

2022 r. upłynął pod znakiem mocnej redukcji sprzedaży mieszkań w całej Polsce i choć od wakacji sytuacja nieco się poprawia, a grudzień – według Otodom Analytics był drugim pod względem sprzedaży miesiącem – to Polski Związek Firm Deweloperskich spodziewa się trudnego 2023 r. Głównym hamulcowym pozostaje sytuacja na rynku pożyczek mieszkaniowych i niska zdolność kredytowa potencjalnych nabywców.

- W nowy rok wchodzimy w pesymistycznych nastrojach. Lekką nadzieję daje zapowiadany przez resort rozwoju program mieszkaniowy oraz niedawna deklaracja Komisji Nadzoru Finansowego dotycząca poluzowania sposobu obliczania zdolności kredytowej. Czekamy jednak na konkrety. Te czynniki mogą złagodzić, ale nie wyeliminować dalszy spadek sprzedaży – zaznaczył Patryk Kozierkiewicz, ekspert PZFD. Zmianę trendu zapewniłoby obniżenie stóp procentowych, co wydaje się nierealne w obliczu wysokiej inflacji w perspektywie 2023 r.

Pozostało 81% artykułu
1 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości mieszkaniowe
Promocje mieszkaniowe coraz agresywniejsze. Firmy muszą walczyć o klientów
Nieruchomości mieszkaniowe
Hołownia: Polska 2050 nie poprze projektu ustawy o kredycie #naStart
Nieruchomości mieszkaniowe
Cieplejszy czerwiec u deweloperów – znowu ruch na budowach
Nieruchomości mieszkaniowe
„Na start” nie wywinduje cen jak poprzednik, ale nie można mówić, że ich nie podniesie
Materiał Promocyjny
Mity i fakty – Samochody elektryczne nie są ekologiczne
Nieruchomości mieszkaniowe
Wiceminister Tomczak: „Na start” to program społeczny, a nie nakręcający popyt