To inteligentny robot - reklamuje swoje najnowsze dzieło Hanson. - Widzi cię, rozpoznaje twoją twarz. Zna twoje imię i stara się zbudować między wami pewną więź. Amerykański specjalista od budowy robotów przypominających ludzi (jedna z jego wcześniejszych maszyn miała twarz Alberta Einsteina) nawet nie ukrywa, że pomysłu dostarczyła mu książka Briana Aldissa "Supertoys Last All Summer Long". Na jej podstawie Steven Spielberg nakręcił film "A. I. Sztuczna Inteligencja" - o zrobotyzowanym Pinokiu, sztucznym chłopcu Davidzie, który bardzo chce stać się człowiekiem. Na tym związki z filmem się nie kończą. Hanson przyznał, że wygląd Zeno wzorowany jest na bohaterze japońskich kreskówek - AstroBoy, również robocie, któremu konstruktor nadał kształt dziecka.
Według Davida Hansona, poziom technologiczny przedstawiony w filmie Spielberga, w rzeczywistości osiągniemy dopiero za 15 lat. Na razie prototypowy Zeno musi być na stałe przypięty kablami do komputerów, które decydują o jego inteligencji. W ten sposób wyglądał właśnie pokaz chłopca-robota na konferencji technologicznej Wired NextFest w Las Vegas. Ale maszyna jest też przystosowana do bezprzewodowego przesyłania informacji do i z komputera. Dzięki temu robot nie ma w sobie niemal żadnych skomplikowanych układów - "myśli" za niego domowy pecet.
Inżynierowie i artyści, którzy stworzyli Zeno, dbali zresztą o to, aby maszyna nie była zbyt podobna do człowieka. Dlatego ma "kreskówkowe" rysy, mimo że sztuczna skóra wykorzystywana przez Hanson Robotics (tzw. frubber) pozwala na niemal perfekcyjne odtworzenie ludzkiej mimiki. Dowiedli tego, tworząc androida o twarzy pisarza science fiction Philipa K. Dicka (na podstawie jego powieści nakręcono słynnego "Łowcę androidów"), z którym można było nawet porozmawiać. Zdaniem Hansona ludziom łatwiej będzie się przystosować do maszyn podobnych do człowieka. Ale zbyt duże podobieństwo sprawi, że roboty staną się groteskowe, a ludzie będą się ich obawiać. A skąd imię Zeno? Maszyna otrzymała je po półtorarocznym synku Davida Hansona, którego buzia służyła również jako wzorzec dla sztucznego Zeno. Jak widać chłopcy przypadli sobie do gustu - na zdjęciu prawdziwy Zeno na kolanach ojca usiłuje zaprzyjaźnić się z robotem.