Marc Jones z University College London wraz z zespołem znalazł na wyspie Południowej fragmenty skamieniałej szczęki prehistorycznego gada.

Kształt zębów wskazuje na to, że zwierzę miało dwa rzędy zębów w górnej szczęce i jeden rząd zębów w dolnej. Dolne zęby wchodziły pomiędzy dwa rzędy górnych. Jedyne znane zwierzęta z takim układem zębów to gady ryjogłowe, w większości wymarłe, których jedynymi żyjącymi przedstawicielem są dwa gatunki hatterii, gadów podobnych do jaszczurek, występujące jedynie na kilkunastu wysepkach wokół Nowej Zelandii. Choć nieznana wymarła hatteria jest interesującym znaleziskiem, naukowców najbardziej zaszokował jego wiek: 3 mln lat. Oznacza to, że zwierzę biegało po skałach Nowej Zelandii, kiedy według uznanej przez naukowców teorii wyspy były zalane wodami oceanu.

Po tym, jak prekursor Nowej Zelandii oderwał się od Antarktyki i podryfował na północ, na skutek kombinacji zjawisk tektonicznych i podnoszenia się poziomu mórz wyłoniły się „poszarpane” wyspy. Nielicznymi śladami tego okresu są pozostałości fauny morskiej , odnajdywane dzisiaj na wyspach. Niektórzy naukowcy uważają, że kompletny brak skamieniałości z okresu pomiędzy 25 a 22 mln lat temu świadczy o tym , że dzisiejsze wyspy w tym czasie były kompletnie zalane wodą.

Gdyby tak było rzeczywiście, kopalne gatunki hatterii musiałyby przez miliony lat pokonać olbrzymią przestrzeń oceanu. A jak miałyby to zrobić zwierzęta typowo lądowe, które nie umieją pływać, a w słonej wodzie morskiej szybko by się odwodniły? - pyta naukowiec brytyjski. Oprócz hatterii zespół wskazał jeszcze 24 gatunki roślin, ptaków i owadów, które świadczą o tym, że Nowa Zelandia nigdy całkowicie nie zapadła się pod wodę. — Nawet gdyby przez jakiś czas na powierzchni pozostał jedynie 1 procent dzisiejszego obszaru wysp, to ciągle byłby to spory kawałek lądu - powiedział Jones w rozmowie magazynem „New Scientist”. — To wielce prawdopodobne, że ponad wodą pozostał spory archipelag wysp i dzięki temu życie lądowych gatunków przetrwało.

[i]New Scientist[/i]