Jeżeli emisja dwutlenku węgla nie zostanie znacznie obniżona, rafy przestaną istnieć
Taką diagnozę postawiła grupa badaczy specjalizujących się w biologii morza, zmianach klimatu oraz członków Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC) podczas spotkania w Londynie na początku tego tygodnia. — Mamy pożar w kuchni i ogień rozprzestrzenia się w całym domu — opisuje sytuację Alex Rogers z londyńskiego Towarzystwa Zoologicznego. — Jeśli będziemy działać szybko i zdecydowanie być może uda nam się to opanować zanim zmiany staną się nieodwracalne.
Co powinniśmy zdaniem specjalistów zrobić? Konieczne jest drastyczne obniżenie emisji dwutlenku węgla pochodzącego m.in. ze spalania kopalin. Oceany absorbują dwutlenek węgla, a efektem tego jest wzrost zakwaszenia wody. W takich warunkach niektóre organizmy — m.in. te tworzące rafy koralowe — nie mogą żyć.
Eksperci przewidują, że w najbliższym czasie nie uda się powstrzymać wzrostu emisji dwutlenku węgla do atmosfery. Poziom 450 cząsteczek na milion (ppm — miara używana do określania ilości substancji m.in. w atmosferze) osiągniemy w 2050 roku. Jeżeli tak się stanie, rafy umrą. Naukowcy sądzą, że bezpieczną wartością jest 320 cząsteczek na milion, natomiast degradacja raf rozpoczyna się przy wartości ok. 360 ppm.
Problem w tym, że już obecnie zmierzone stężenie dwutlenku węgla w atmosferze daleko przekracza wartości uznawane za bezpieczne — wynosi ok. 385-387 ppm.