Dwutlenek węgla i para wodna wydychane przez zwiedzających niszczą malowidła sprzed kilku tysięcy lat. Poza tym, sprzyjają one rozwojowi różnych drobnoustrojów. Między innymi na malowidłach pojawiły się plamy szarej pleśni i innych grzybów. Ich identyfikacją muszą się zająć w najbliższym czasie mykolodzy. Grobowce nie miały kontaktu z pleśnią i grzybami przez tysiące lat, spoczywając pod grubą warstwą piasku. Dodatkowe zagrożenie stanowi światło lamp błyskowych pomocne przy robieniu zdjęć. Wprawdzie ich używanie jest zabronione, ale w praktyce, w rozległej dolinie, nikt nie jest w stanie egzekwować tego zakazu. Prawdziwym nieszczęściem dla malowideł są turyści, którzy nie mogą się powstrzymać aby nie dotykać malowideł i hieroglifów wykutych w skale. Zdarza się, że w ciasnych przejściach turyści całym ciałem ocierają się o malowidła.

Jeśli tak dalej pójdzie, grobowce w Dolinie Królów mogą ulec całkowitemu zniszczeniu już w ciągu 150 lat. Dziennie odwiedza je około 6 tysięcy osób. Jedynym sposobem, aby uratować zabytki, zanim zniszczenia będą nieodwracalne, jest całkowite zamknięcie dla zwiedzających Doliny Królów - powiedział dr Zahi Hawass kierujący egipską Najwyższą Radą Starożytności.

Pierwsze kroki w tym kierunku już zostały podjęte. Spośród 60 grobowców odkrytych w Dolinie Królów turyści kierowani są jedynie do 12. Zainstalowano w nich aparaturę utrzymującą stałe parametry powietrza wilgotność, temperaturą, nasycenie dwutlenkiem węgla.

Pod tym względem Dolina Królów koło Luksoru nad Nilem przypomina słynną grotę Lascaux we Francji, w której malowidła z epoki lodowcowej także niszczeją na skutek nadmiernej ilości zwiedzających. Grota jest już całkowicie zamknięta dla zwiedzających.

O złej sytuacji grobowców w Dolinie Królów, w której między innymi odnaleziono sarkofag Tutenhamona, archeolodzy ostrzegają od lat.