Świńska grypa stanowi zagrożenie większe, niż się spodziewali naukowcy. Wirus przenosi się cztery razy szybciej niż grypa sezonowa, a lekarze w krajach najbardziej dotkniętych pandemią donoszą o nowych, poważniejszych przypadkach zachorowań wśród młodych ludzi.
– Wirus przenosi się z niesłychaną prędkością. W ciągu sześciu tygodni pokonuje dystans, który zwykłym wirusom zająłby sześć miesięcy – mówiła Margaret Chan, szefowa Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), w rozmowie z francuskim „Le Monde”. Na świńską grypę zmarło już ok. 2,2 tys. osób na całym świecie. – 60 proc. ofiar miało jeszcze inne problemy medyczne, A to oznacza, że 40 proc. śmierci to zgony młodych ludzi, cieszących się dobrym zdrowiem, którzy zmarli na skutek infekcji w ciągu pięciu do siedmiu dni – przyznała Chan.
To nie koniec złych wiadomości. Jak twierdzą przedstawiciele WHO, w krajach o największej liczbie przypadków zachorowań na świńską grypę około 15 proc. pacjentów wymaga intensywnego leczenia szpitalnego.
„Lekarze z całego świata donoszą o bardzo poważnej formie tej choroby występującej u młodych i zdrowych ludzi, co rzadko się zdarza w przypadku grypy sezonowej. U tych pacjentów wirus atakuje płuca, wywołując ciężką niewydolność oddechową. Ratowanie życia tych pacjentów wymaga specjalistycznego sprzętu na oddziałach intensywnej terapii oraz długiego i kosztownego pobytu w szpitalu” – głosi oświadczenie WHO.
O ile w przypadku grypy sezonowej dziewięć na dziesięć ofiar śmiertelnych to ludzie powyżej 65. roku życia, o tyle w przypadku grypy świńskiej większość zgonów dotyczy osób, które nie ukończyły jeszcze 50-tki.