Czyżby zespół muzeum, gdzie co roku w kolejkach tłoczą się 4 miliony turystów, miał jakieś tajemnice?
Większość zwiedzających Kaplicę Sykstyńską nie ma pojęcia, że freski pokrywające sklepienie niosą jakieś przesłanie niezgodne z oficjalną doktryną Kościoła katolickiego w XVI wieku.
Michał Anioł – człowiek renesansu, humanista – pragnął przekazać widzom to, w co głęboko wierzył. Aby przekazać to, czego nie pozwalano mu powiedzieć otwarcie, użył tajemnego języka w nadziei, że znajdą się ludzie, którzy będą w stanie podjąć ten sposób komunikacji.
„Niestety, na pięć stuleci jego przesłanie zostało zlekceważone i zapomniane” – piszą autorzy. „Rozżalony niemożnością otwartego sprzeciwu wobec Watykanu musiał znaleźć ukojenie w myśli, że w końcu znajdą się tacy, którzy zdołają złamać jego szyfr i zrozumieją to, co naprawdę chciał im przekazać. Dopiero teraz, dzięki skrupulatności uczonych oraz gruntownemu oczyszczeniu, które przywróciło freskom pierwotny blask, przesłanie Michała Anioła zostało na nowo odkryte i odczytane”.
Ten szyfr to m. in. anielskie podobizny, które wyszydzają jego papieskiego mecenasa, czy herezje ukryte w pozornie nabożnych portretach. Śledząc dzieła artysty, autorzy odsłaniają prawdę, w którą czasami trudno uwierzyć: pod płaszczykiem religijnego dzieła mamy do czynienia z apelem o pojednanie rozumu i wiary, hebrajskiej Biblii i Nowego Testamentu. Przesłanie zgodne z głównym nurtem współczesnej liberalnej myśli chrześcijańskiej.