„Rz" informowała o tym 28 września
Raport jest alarmistyczny, ale zredagowany z dużą ostrożnością. Przewidywany średni wzrost temperatury globu zawiera się w widełkach od 0,3 do 4,8 st. C. Skąd ta ostrożność zamiast jednoznacznej prognozy?
Ponieważ stan naszej planety pod koniec bieżącego stulecia zależeć będzie od wielu czynników, np. od tego, skąd będziemy czerpali energię, od liczby ludności, typu miast, rodzaju pojazdów, jakimi będziemy się poruszali.
Ludzkość osiągnie 9 miliardów, nie opóźni się z podjęciem strategicznych decyzji i odpowiednio zareaguje, radykalnie zainwestuje w energię odnawialną i geoinżynierię – to pierwszy scenariusz. Technika umożliwi magazynowanie nadmiaru CO2 w skałach lub pod dnem morskim, emisja tego gazu zmaleje, w rezultacie jego koncentracja w atmosferze też zmaleje, w połowie stulecia ustabilizuje się na poziomie 400 cząsteczek CO2 na milion cząsteczek powietrza. Spowolni proces zakwaszania oceanów, ale niepowstrzymany zostanie proces topnienia lodów podbiegunowych ze względu na ciepło zgromadzone w oceanach w pierwszej połowie XXI wieku.
– Ten scenariusz to mrzonka w czystej postaci. Zakłada zrezygnowanie z korzystania z ropy naftowej, gazu łupkowego, węgla – podkreśla dr Christian Gollier, ekspert IPCC.