Nowością, która ma skutecznie wyeliminować posługiwanie się e-mailami w pracy, ma być startup Slack. Wygląda trochę jak Twitter, trochę jak Facebook. Ma nowoczesny design, interface i w ogóle jest cool. Slack to aplikacja, za pośrednictwem której pracownicy firmy mogą na bieżąco czatować między sobą i wymieniać się dokumentami. Wszystko zamiast wysyłania tradycyjnych elektronicznych wiadomości. Główną ideą stojącą za tą innowacją, jest podtrzymanie zaangażowania pracowników na wyższym poziomie niż w przypadku przesyłania między sobą maili. Na informacje na czacie trudno jest nie odpowiedzieć, mail może gdzieś się zgubić, zostać na później, trafić nie do tego folderu. Tak powstają firmowe przestoje w pracy.

Bądź mniej zajęty

Do takiego czatu można dołączać kolejnych współpracowników, wyszukiwać konkretne wątki na podstawie słów kluczowych. Slack opisuje swój pomysł hasłem „bądź mniej zajęty". Na to hasło natrafiamy na stronie głównej komunikatora. W tle umieszczone jest zdjęcie takiego mniej zajętego pracownika, który dzięki nowej, doskonałej organizacji czasu, może przeglądać sobie gazetę i trzymać nonszalancko nogi na biurku. Na stronie można też znaleźć wiele wpisów od wyzwolonych od natłoku obowiązków użytkowników. Widać, że Slack działa. Nie tylko w praktyce, ale też i na ludzi.

Działa także na inwestorów – startup pozyskał właśnie 43 mln dolarów dofinansowania m.in. od inwestorów z Social+Capital Partnership, Accel Partners oraz znanego w Krzemowej Dolinie funduszu Andreessen Horowitz. Na obecną chwilę wartość przedsięwzięcia wynosi już ponad 220 mln dolarów. W dodatku nie jest to pierwszy startup, który opracowuje strategię uwolnienia się od e-maili.

Historia lubi się powtarzać

Ciekawostką jest fakt, że Slack nie miał na początku swojej działalności tak rewolucyjnych ambicji. W 2009 roku nosił nazwę Tiny Speck, a jego współzałożyciel, Stewart Butterfield, pracował nad grą typu MMO (Massive Multiplayer Online – rozgrywka dla bardzo wielu graczy w trybie online).Projekt nazywał się Glitch i nie po krótkim czasie działania w drugiej połowie 2011 roku został zamknięty z powodu braku większego zainteresowania ze strony użytkowników. Na jego bazie powstał Slack. Butterfield miał już na swoim koncie pracę nad grą tego typu, która nie powstała, ale w międzyczasie przekształciła się w coś kompletnie innego. W 2002 roku pracował w zespole nad grą „Game Neverending", ale zamiast tego stworzył znany serwis ze zdjęciami Flickr. W 2005 roku serwis został przejęty przez Yahoo za 35 mln dolarów, obecnie korzysta z niego 92 mln użytkowników.

W tym szaleństwie jest metoda, ale trudno uwierzyć w to, czy rozwiązanie proponowane przez entuzjastów nowinek technologicznych z Krzemowej Doliny mające zastąpić e-maile trafi w potrzeby przeciętnego użytkownika. Startupowcy lubią nowości, design i społecznościowy charakter każdego aspektu pracy z komputerem, ale w tradycyjnej pracy liczy się przede wszystkim niezawodność i wykonanie poleceń szefa. Nie chodzi o unikanie innowacji i uderzanie w ton niechętnego postępowi konserwatysty, ale Slack może dopiero wskazywać kierunek pracy, który być może w przyszłości stworzy anty-maila.