Rozszyfrowanie genów wirusa Ebola może być początkiem przełomu w walce z epidemią gorączki krwotocznej w Afryce. Według najnowszych danych Światowej Organizacji Zdrowia potwierdzono zakażenie u 3069 ludzi. Zarejestrowano 1552 zgony. Większość w Liberii i Sierra Leone.
Najbardziej zjadliwe szczepy wirusa Ebola zabijają 90 proc. pacjentów. Te, które teraz szaleją w Afryce Zachodniej, są „łaskawsze" – śmiertelność szacowana jest na 52 proc. W Gwinei jest jednak wyższa niż w innych miejscach – umiera 66 proc. pacjentów.
Dlaczego? Odpowiedź na to i na wiele innych pytań związanych z epidemią dają badania przeprowadzone przez Broad Institute, Uniwersytet Harvarda, Ministerstwo Zdrowia Sierra Leone oraz ponad 50 lekarzy i genetyków. Zsekwencjonowali oni genom 99 wirusów Ebola pobranych od 78 pacjentów (od niektórych ludzi próbki pobierano więcej niż raz). Z tych testów wynika, że wirus Ebola (nazywany przez specjalistów EBOV) błyskawicznie mutuje, co może mieć wpływ nie tylko na przebieg choroby, ale też na skuteczność leków, a nawet testów wykrywających wirusy.
Zaczęło się ?od pogrzebu
Genetykom opisującym badania w czwartkowym „Science" udało się wytropić niemal kompletną drogę, jaką przebyła ebola atakująca w Sierra Leone. Potwierdzili też wcześniejsze przypuszczenia, że źródłem zakażenia są nietoperze owocowe – jeden ich gatunek mógł przenieść wirusa z Afryki Środkowej na zachód.
Augustine Goba, dyrektor laboratorium mikrobiologicznego w szpitalu Kenema, jeden z głównych autorów badań, opisuje, jak w maju przyjęto na oddział ratunkowy kobietę tuż po poronieniu. Na początku Goba był przekonany, że jej stan (i poronienie) to skutek innej wirusowej gorączki krwotocznej – lassa. Ale kiedy lekarze wykonali testy, wykryli ebolę. Młoda kobieta (udało się ją uratować) była pierwszą pacjentką z tym wirusem w Sierra Leone.