Każdego dnia na Ziemi znika kilkanaście gatunków, w skali roku tysiące – szacują biolodzy. Żyjemy w antropocenie – epoce, w której człowiek ma decydujący wpływ na przyrodę w skali planety. Nie brakuje nawet takich, którzy sądzą, że nasza działalność wywołała kolejne, szóste masowe wymieranie w historii Ziemi. Jednocześnie ludzie przyczyniają się do powstawania nowych gatunków roślin i zwierząt. I skala tego zjawiska jest równie wielka jak zniszczeń wywołanych przez naszą cywilizację.
Joseph Bull z Uniwersytetu Kopenhaskiego i Martine Maron z Uniwersytetu Queensland przyjęli, że istnieją cztery czynniki odpowiedzialne za „nienaturalną selekcję". Pierwszy to przeniesienie gatunku w nowe środowisko. Drugi to udomowienie, trzeci to polowania, a czwarty – stworzenie nowego ekosystemu, który wymaga przystosowania się do niego istniejących gatunków.
Przykłady? Naukowcy wskzują niepozorne ryby gupiki, niegdyś występujące tylko w Ameryce Południowej. Na skutek działań człowieka rozprzestrzeniły się na całym globie. Muszą jednak dopasować się do środowiska i zachowań drapieżników. W związku z tym w różnych częściach globu zaczynają inaczej wyglądać i się zachowywać, a także dorastać w różnym tempie. Ponad 70 proc. roślin przeniesionych zaledwie 150 lat temu do Australii wykształciło już odmienne cechy morfologiczne niż te, które pozostały w Europie.
Udomowienie i techniki rolnicze spowodowały pojawienie się nowych zbóż, a także oddzielenie się linii zwierząt hodowlanych od ich dzikich pobratymców. – Co najmniej sześć spośród 40 najważniejszych gospodarczo upraw to całkowicie nowe gatunki – mówi Joseph Bull.
Według naukowców ludzie od ostatniego zlodowacenia, przez ok. 11 tys. lat, przenieśli do nowych ekosystemów ok. 900 gatunków, udomowili 474 gatunki zwierząt i 270 gatunków roślin.