Rzeczpospolita: Naukowcy odkryli ogromne kratery na dnie oceanu w Arktyce. Okazało się, że ich powstanie to zasługa uwalniającego się do atmosfery metanu. Jak wpłynie to na nasz klimat?
Prof. Szymon Malinowski: Te kratery wiążą się z dawnymi i bardzo gwałtownymi erupcjami metanu. Na szczęście na razie nie obserwujemy jakiegoś dramatycznego wzrostu emisji tego gazu w Arktyce. Ale gwałtowna erupcja metanu stanowi potencjalne zagrożenie dla naszego klimatu, dlatego za wszelką cenę powinniśmy powstrzymać wzrost temperatury na Ziemi.
Dlaczego to takie ważne?
Dziś metan z dna morza do atmosfery dostaje się w postaci niewielkich bąbli. Ale ocieplanie się wód arktycznych blisko dna oceanu może doprowadzić do gwałtownych emisji tego gazu na dużą skalę. Metan jest gazem cieplarnianym, o wiele silniejszym niż dwutlenek węgla. Niebezpieczeństwo związane z jego erupcją obrazowo nazywa się „pistoletem metanowym". Taki rozwój sytuacji jest możliwy, a badania dowodzą, że zdarzał się w przeszłości. Ukryte złoża metanu znajdują się nie tylko na dnie oceanów, ale też w wiecznej zmarzlinie czy na mokradłach – uruchomione przez wzrost temperatury mechanizmy gwałtownej emisji mogą jeszcze bardziej przyspieszyć zachodzące zmiany.
Zatem nie tylko działalność człowieka wpływa na klimat, przyroda nadal ma coś do powiedzenia.