Wczoraj rano wykonano go u dwóch pacjentów szpitala uniwersyteckiego. Dzisiaj w kolejce jest dwóch następnych. Wszyscy mężczyźni cierpią na chorobę nowotworową żołądka. – Zoperowani czują się bardzo dobrze – powiedział „Rz” dr Czesław Osuch wchodzący w skład zespołu, który tworzy sześciu specjalistów z I Katedry Chirurgii Ogólnej Collegium Medicum UJ oraz dwóch chirurgów z Uniwersytetu w Oksfordzie.
Metoda laparoskopowa jest znacznie mniej inwazyjna niż klasyczna laparotomia, która polega na przecięciu powłok jamy brzusznej. W przypadku laparoskopii wykonuje się kilka drobnych nacięć długości 5 – 10 mm. To przez nie wprowadza się kamerę i instrumenty chirurgiczne. Ich ruchy lekarze śledzą na ekranie monitora.
W rezultacie zabieg jest mniej bolesny, pacjent szybciej wraca do zdrowia (spędza w szpitalu około tygodnia). Rzadziej też występują pooperacyjne powikłania, nie mówiąc o lepszym efekcie kosmetycznym. Ale nie każdy chory może być w ten sposób zoperowany. Jeśli nowotwór jest bardzo zaawansowany, laparoskopia nie wchodzi w grę.
Metoda ta była już testowana w krakowskim szpitalu. W 2004 roku lekarze wykonali za jej pomocą zabieg usunięcia części żołądka. Doświadczeniem podzielili się z nimi koledzy z Wielkiej Brytanii. – Chcemy, aby laparoskopia była stosowana u chorych z nowotworami żołądka w naszym kraju – opowiada dr Czesław Osuch. Tym samym krakowski ośrodek będzie jednym z kilkudziesięciu na świecie, w których wykonuje się podobne zabiegi.
Bez żołądka można funkcjonować. Pacjentom po zabiegu jego usunięcia zespala się jelito cienkie z przełykiem. Mogą jeść właściwie wszystko, tyle tylko że mało i często.