Jeszcze niedawno 29-letni paryżanin określał siebie mianem potwora. A to z powodu deformacji twarzy spowodowanej nerwiakowłókniakiem, guzem monstrualnych rozmiarów o charakterze nowotworu łagodnego. Jego widok wzbudzał wśród przechodniów przerażenie. Dzisiaj mężczyzna czuje się na ulicy anonimowo. Bez problemu jeździ codziennie autobusem. Mało tego, znowu pracuje jako księgowy. Powrót do normalności umożliwiła mu wykonana w styczniu 2007 roku operacja usunięcia guza, a następnie częściowego przeszczepu twarzy.
Czas pokazał, że podobny zabieg udał się także w przypadku chińskiego rolnika. Okaleczony przez niedźwiedzia mężczyzna otrzymał nową twarz w kwietniu 2006 roku.
Wyniki transplantacji jako cud określiła z kolei Isabelle Dinoire, pierwsza osoba, której przeszczepiono cudze oblicze. Stało się to w listopadzie 2005 roku, po tym jak kobietę pogryzł jej własny pies. Lekarz, który przeprowadził operację, ocenia dzisiaj, że twarz Isabelle w 95 proc. spełnia swoje funkcje. – Pacjentka może mówić, normalnie jeść i pić – opowiada Jean-Michel Dubernard z Edouard Herriot Hospital w Lionie. – Może także się uśmiechać, całować, robić właściwie wszystko.
Co ważne, zabieg udał się także pod względem psychologicznym. Dinoire zaakceptowała swój nowy wygląd. – Transplantacja z powrotem dała mi tożsamość. Bez twarzy byłam nikim – tłumaczyła kobieta.
Sukces tych trzech zabiegów wzbudził wśród lekarzy duże nadzieje. Przede wszystkim na to, że możliwe jest całkowite przeszczepienie twarzy (dotychczasowe były tylko częściowe). – Nie ma powodu, dla którego podobna operacja nie stałaby się pewnego dnia tak powszechna jak transplantacja nerki czy wątroby – uważa dr Laurent Lantieri z Henri Mondor Hospital w Créteil we Francji, kierownik zespołu, który zoperował 29-letniego paryżanina. Potwierdza to Dubernard. – Musimy tylko znaleźć odpowiedniego pacjenta. Do przejścia jest jeden techniczny problem: transplantacja powiek – ocenia lekarz.