Rocznie w naszym kraju rodzi się ok. 24 tys. wcześniaków, co oznacza, że wśród wszystkich dzieci nieco ponad 6 proc. wydawanych jest na świat zbyt wcześnie. Dla porównania, w Japonii czy państwach skandynawskich odsetek ten wynosi poniżej 2 proc. Aż 80 proc. polskich noworodków, które umierają w 1. miesiącu życia, to wcześniaki.
W tej smutnej statystyce wyprzedza nas tylko Grecja (choć, jak podkreślają polscy lekarze, kraj ten zrobił ostatnio dużo dla poprawy sytuacji). Tym samym pod względem umieralności niemowląt wypadamy najgorzej na tle rozwiniętych państw Unii.
Sytuację ma zmienić rozpoczęta właśnie kampania edukacyjna „O! słoń wcześniaka”, której patronuje Polskie Towarzystwo Neonatologiczne. Jego przewodniczący, prof. Jerzy Szczapa, mówi, że celem akcji jest edukacja rodziców, lekarzy i pielęgniarek. Ale także usprawnienie programu opieki nad wcześniakami.
6 proc. noworodków w naszym kraju przychodzi na świat zbyt wcześnie
Dzisiaj ich rodzice często czują się osamotnieni. Tak jak Anna Nykowska z Warszawy, której syn dwa lata temu przyszedł na świat zbyt wcześnie. Henio urodził się na początku 24. tygodnia ciąży (normalnie rozwijający się płód osiąga dojrzałość między 38. a 42. tygodniem). Ważył zaledwie 550 g (zdrowy noworodek waży średnio 3500 g). – Po porodzie przeżyłam szok, kiedy zobaczyłam malutką istotkę o skórze tak cienkiej, że prześwitywały naczynia krwionośne, niezdolną do samodzielnego oddychania – opowiada kobieta. Po czterech miesiącach dziecko zostało przeniesione do innego szpitala. Pielęgniarki nie były przygotowane do opieki nad wcześniakiem. Ciężka praca wykonana wcześniej poszła na marne. Potrzebna była pilna rehabilitacja. Kiedy wypisano Henia do domu, rodzice nie otrzymali żadnych konkretnych wskazówek jak go pielęgnować. Kolejni pediatrzy odmawiali im pomocy, zasłaniając się nieznajomością fizjologii wcześniaka. Na szczęście dzięki determinacji matki i ojca chłopiec rozwija się prawidłowo, choć ma dużą krótkowzroczność, co jest konsekwencją wcześniaczej retinopatii.