[b]Rz: Czy mamy do czynienia z postępem w leczeniu raka płuc?[/b]
[b]Dr Dariusz Kowalski:[/b] Niewątpliwie tak. Jest on możliwy dzięki pojawieniu się nowych narzędzi do walki z chorobą. Wymienię choćby dostępną od kilku lat radioterapię trójwymiarową, za pomocą której napromieniowuje się guz i zajęte węzły chłonne, pozostawiając nienaruszoną zdrową tkankę. Postęp wiąże się także z zastosowaniem terapii celowanej, a więc leków, które działają wybiórczo na komórki nowotworowe (np. bewacyzumab). Z terapią ukierunkowaną molekularnie wiąże się duże nadzieje na przyszłość. Prowadzonych jest wiele badań nad nowymi lekami, które mają działać na poziomie komórkowym.
[b]Osoby, u których zdiagnozowano tę chorobę, żyją dzisiaj dłużej niż dawniej?[/b]
Jeszcze dekadę temu zaledwie 3 – 4 proc. pacjentów przeżywało z zaawansowaną chorobą pięć lat (okres ten obrazuje szanse wyleczenia – red.). Dzisiaj to już 15 proc. W wielu przypadkach jesteśmy w stanie poprawić także komfort życia. Niektórzy pacjenci przyjmują leki w domu, a skutki uboczne terapii są na tyle łagodne, że umożliwiają pracę zawodową.
[b]Skoro lekarze dysponują lepszymi narzędziami, to dlaczego rak płuc jest nowotworem, który zabija najczęściej?[/b]