Nawet milion mieszkańców naszego kraju może przyjmować leki poprawiające nastrój, które wypisuje się na receptę – wynika z danych firmy IMS Health.
Dr Sławomir Murawiec z Centrum Zdrowia Psychicznego IPiN w Warszawie ordynuje je między innymi osobom, które zgłaszają się z bólami somatycznymi o nieustalonej przyczynie. Takie osoby stanowią 20 – 30 proc. jego pacjentów. W większości przypadków po zastosowaniu farmakoterapii dolegliwości mijają.
– Określanie tych leków mianem przeciwdepresyjnych ma swoje historyczne uzasadnienie. Ale to myląca nazwa – tłumaczy psychiatra. – Spektrum ich zastosowania znacznie się poszerzyło.
[srodtytul]Przetrwać w kolejce[/srodtytul]
Nie dość, że środki przeciwdepresyjne są prawdopodobnie używane głównie przez osoby niechorujące na depresję, to jeszcze większość nie jest wypisywana przez psychiatrów. Trudno uwierzyć, by zaledwie 2 tys. specjalistów w tej dziedzinie było w stanie wystawić rocznie recepty na kilkanaście milionów opakowań. Zdaniem samych psychiatrów stało się to domeną lekarzy pierwszego kontaktu i rodzinnych.