Lampka wina - 120 kcal, pół litra piwa - 250 kcal, setka wódki - 220 kcal. A że często na jednej kolejce się nie kończy, zakrapiany wieczór może zaowocować dodatkowym tysiącem kcal. Czy to wiele? Bardzo, zważywszy na to, że zapotrzebowanie energetyczne kobiet wynosi dwa, a mężczyzn - trzy tys. kcal na dobę.

Tego, jak mało wiemy o kaloryczności alkoholu, dowiodły badania wykonane na zlecenie brytyjskiego ministerstwa zdrowia. To jeden z elementów kampanii antyalkoholowej "Know Your Limits". W badaniach wzięło udział 2000 dorosłych osób, które zdradziły ankieterom swoje przyzwyczajenia w dziedzinie picia napojów wyskokowych. Okazało się, że odpytywani ludzie nie przykładają do alkoholu tej samej miary co na przykład do słodyczy. Podczas gdy wielkie ciastko z kremem wywołuje zahamowania, to tak samo tuczący kieliszek wódki nie budzi skojarzeń z tyciem. Tymczasem badania pokazały, że osoba wypijająca średnio pięć dużych piw tygodniowo, co daje 250 kufli rocznie, pochłania tyle samo kalorii w ciągu 12 miesięcy, ile zawiera 221 lukrowanych pączków. Statystyczny miłośnik wina wypija co miesiąc dodatkowe 2000 kcal.

- Nie chodzi tylko o kalorie zawarte w napojach, które zwiększają naszą wagę, ale też o to, że kiedy pijemy alkohol, chętniej jadamy tłuste, tuczące potrawy - powiedział serwisowi BBC Phil Hope, brytyjski minister zdrowia.

Rzeczywiście, okazało się, że śniadanie, które zjadamy po suto zakrapianej imprezie, z reguły jest tłustsze i bardziej energetyczne niż w normalnych warunkach. Ankiety pokazały również, że nie do końca wiemy, czym tak naprawdę są osławione "puste kalorie". Chodzi o to, że dostarczają one organizmowi wyłącznie energię, nie przynosząc jednocześnie składników odżywczych niezbędnych dla zdrowia.