Więcej godzin pracy unieszczęśliwia mieszkańców Starego Kontynentu, podczas gdy w przypadku osób z Nowego Świata stanowi raczej źródło pozytywnych emocji. To wniosek z prac autorstwa Adama Okulicza-Kozaryna z Uniwersytetu Teksasu w Dallas. Przeanalizował on u obydwu tych grup związek między czasem spędzonym w pracy, a poczuciem szczęścia. Okazało się, że odsetek Europejczyków, którzy deklarowali się jako bardzo zadowoleni ze swojego życia topniał (z 28 do 23 proc.) proporcjonalnie do rosnącej liczby godzin spędzanych w pracy (odpowiednio — 17 godzin do 60 godzin tygodniowo). W przypadku Amerykanów wskaźnik ten był bardziej stały: ok. 43 proc. z nich określiło się jako szczęśliwi, co ważne, bez względu na ilość czasu przeznaczanego na obowiązki zawodowe.
Skąd te różnice? Naukowiec twierdzi, że brakuje mu danych, by udzielić jednoznacznej odpowiedzi na to pytanie.
– Sądzę, że częściowo może to wynikać z innych aspiracji — uważa Richard Easterlin, profesor ekonomii z Uniwersytetu Południowej Kalifornii, który nie był zaangażowany w te badania. Jego zdaniem, Europejczycy są bardziej skłonni cieszyć się życiem i wolnym czasem. Podczas gdy Amerykanie są bardziej skoncentrowani na ściganiu się o wzrost swoich dochodów.
Obydwaj naukowcy zgadzają się co do tego, że ogromną rolę w tej kwestii pełni również percepcja. Ludzie, którzy wierzą, że dzięki swojej ciężkiej pracy mają wpływ na odniesienie sukcesu, mogą czerpać przyjemność z nadmiaru obowiązków. W końcu to jeden z filarów tzw. amerykańskiego snu.
- LiveScience