Małe podwodne sanktuaria powstają od lat w wielu miejscach na naszym globie, w Europie m.in. koło Korsyki czy Szkocji. Ale teraz nastał czas oceanicznych gigantów.
Taki właśnie olbrzymi rezerwat powstał po latach konsultacji i negocjacji na wodach Australii. Blisko 80 firm połowowych musiało zmienić swoje siedziby. 36 tys. ludzi straciło pracę w 60 nadbrzeżnych regionach. Australijski minister środowiska Tony Burke wyjaśnia jednak, że zmiany te dotykają tylko jednego procenta sektora połowowego tego państwa. Poza tym władze przeznaczyły na pomoc ludziom, którzy ucierpieli w wyniku tworzenia rezerwatu, 100 milionów dolarów australijskich (równowartość 81 mln euro).
Ledwie wystają
Rezerwat obejmuje powierzchnię 2,3 milionów kilometrów kwadratowych. W jego skład wchodzi sześć oceanicznych terytoriów. Z takiego rozwiązania najbardziej zadowolone powinny być płetwale błękitne, żółwie zielone, rekiny-młoty i diugonie, morskie roślinożerne ssaki.
Studium opublikowane na łamach „Current Biology" wykazało po raz pierwszy, że rezerwaty morskie umożliwiają stopniowe odtwarzanie zasobów morskich. Dotychczas teza taka była negowana przez kręgi przemysłowe.