Pięciu chorym na cukrzycę beaglom wszczepiono po dwa dodatkowe geny. Jeden zastrzyk w mięsień uda spowodował wyleczenie psiaków. Cztery lata po terapii psy nie mają objawów choroby.
- Nasze badania to pierwszy przypadek wykorzystania genów w leczeniu cukrzycy dużych ssaków - meldują naukowcy w piśmie "Diabetes". Przypadek bardzo ostrożny, bo u psów chemicznie wywołano cukrzycę podobną do typu 1 insulinozależnego, występującego u ludzi.
W przypadku tej choroby układ odpornościowy niszczy komórki trzustki - komórki beta - wytwarzające insulinę. To hormon, który jest potrzebny do transportowania glukozy do wszystkich komórek organizmu, gdzie cukier ten odgrywa rolę paliwa. Gdy komórki beta są zniszczone, nie wytwarzają już insuliny i konieczne jest przyjmowanie tego hormonu do końca życia.
Zapotrzebowanie na insulinę w każdym przypadku jest zmienne, zależy od rodzaju i ilości przyjmowanego pożywienia i poziomu aktywności fizycznej. Na poziom insuliny wpływają nawet emocje. Niedomiar insuliny we krwi powoduje wysoki poziom cukru we krwi, czyli hiperglikemię, nadmiar - niski poziom, który może spowodować równie niebezpieczną dla zdrowia hipoglikemię.
W ramach badań naukowcy opracowali terapię genową, która służy dwóm celom: po pierwsze - określeniu ilości glukozy w mięśniach szkieletowych, a po drugie - uwolnieniu insuliny. Początkowo zastosowano tę terapię u myszy. Skutecznie.