Tuż przed ostatnią piosenką wieczoru „Fragile” Sting przerwał sobotni koncert na PGE Narodowym, zaprosił na scenę aktora Macieja Stuhra i wygłosił płomienne przemówienie, w którym powiedział, że w każdym kraju atakowana jest demokracja.

 - Jeśli nie będziemy jej bronić, stracimy ją na zawsze. Ale demokracja to chaos, demokracja to frustracja. Demokracja bywa nieskuteczna, wymaga ciągłej uwagi, ciągłej naprawy, ale wciąż warto o nią walczyć – mówił.

Muzyk podkreślił, że że alternatywą dla demokracji „tyrania, a każda tyrania oparta jest na kłamstwie. A im większa tyrania, tym większe kłamstwo”. Mówił też o samookłamującym się tyranie, "więzieniu umysłów".

Odniósł się też rosyjskiej agresji w Ukrainie. - Wojna w Ukrainie to absurd zbudowany na kłamstwie. Jeśli przełkniemy to kłamstwo, ono nas zje. Ale kłamstwo panicznie boi się prawdy. Prawda musi zostać usłyszana i nie możemy przegrać tej batalii – mówił.