Można się więc spodziewać, że spory, jakie dziś powodują plany wprowadzania nowej technologii, dopiero się w najbliższych latach na dobre rozwiną, a prawdziwe protesty zaczną się po wynikach przetargów.

Tak naprawdę jednak im szybciej będziemy mieli telewizję w telefonach, tym lepiej, bo o tym, co powinno być w niej nadawane, i tak ostatecznie zadecydują widzowie, którzy jedne materiały będą przez telefon oglądali chętnie, a inne włączą raz i więcej do nich nie wrócą. Tak jak dziś głosują telewizyjnymi pilotami, tak za kilka miesięcy będą głosować komórkami.

Co wybiorą? Tego na razie nie wiadomo, bo w pogoni za bardziej zaawansowaną w cyfryzacji Europą żaden urząd nie zaczął od dokładnego zbadania w Polsce preferencji przyszłych widzów komórkowej telewizji.