Internauci surfując po sieci zazwyczaj nie zdają sobie sprawy, że każdy ich ruch jest rejestrowany.
Najprostszym sposobem dotarcia do internauty jest numer IP, czyli adres (bramka przydzielana przez dostawcę Internetu), z którego loguje się do sieci. Wchodząc na każdy serwer ze stroną www internauta zostawia tam swoje IP, które administrator przechowuje w bazie danych przez dwa lata. Musi go udostępnić na żądanie organów ścigania.
Są oczywiście sposoby na ukrycie IP. Można korzystać z tzw. stron lub programów maskujących. Wtedy surfujemy w Internecie za pośrednictwem serwerów często zlokalizowanych w bardzo egzotycznych rejonach świata, z których wydobycie danych jest bardzo kłopotliwe lub często zupełnie niemożliwe.
Popularnym sposobem jest również tzw. web driving, czyli korzystanie z sieci za pośrednictwem cudzych, słabo zabezpieczonych sieci radiowych, do których łatwo się włamać.
Adres IP to niejedyne dane, które pozwalają na naszą identyfikację. Największe wyszukiwarki jak Google śledzą wszystkie działania użytkowników sieci. Wiedzą, jakiego systemu operacyjnego używamy, jakie strony przeglądamy. Często korzystają z tzw. cookies (ciasteczek), które gromadzą wszelkie informacje o naszych przyzwyczajeniach i preferencjach. Na tej podstawie generowane są tzw. profile użytkowników, które są następnie sprzedawane lub udostępniane innym reklamodawcom.